środa, 21 maja 2014

Życie to nie sprinterski bieg...


Dziś Iduś chciałam Ci napisać o refleksji, która nasunęła mi się podczas naszych codziennych spacerów. Ostatnimi czasy, odkąd jesteś "ciekawsza" świata nasze wędrówki mają coraz krótsze dystanse, za to zajmują coraz więcej czasu. 

Dlaczego?

Ponieważ są bardzo intensywne. Podczas spaceru paluszkiem pokazujesz wszystko co przykuwa Twoją uwagę a potem tego dotykamy, wąchamy, oglądamy z każdej strony, osłuchujemy. Dzięki Tobie znam zapach wszystkich kwiatów w okolicy, wiem też, które po prostu nie pachną, i niezliczoną ilość minut spędziłam na słuchaniu rechotu żab z pobliskiego stawu :) Dzięki Tobie też wiem jakie w dotyku są wszystkie napotykane krzewy i które z nich mają kolce.

Sama nigdy bym nie zwróciła na to uwagi. Ja zapomniałam w pędzie życia jak się smakuje chwile. Ty Kochanie jesteś prawdziwym "smakoszem" rzeczywistości. Masz w sobie wiele uważności i dzięki temu przeżywasz chwile bardzo intensywnie. Z nikim się nie ścigasz, nigdzie się nie śpieszysz i doświadczasz świata wszystkimi zmysłami, wyciskasz z  niego wszystkie soki.

Te nasze spacery przypomniały mi o bardzo ważnej prawdzie. Przypomniały mi, że życie to nie jest bieg sprinterski ani nawet nie jest to maraton. Na jego końcu nie będą rozdawać medali za szybkość ani za pokonane kilometry. 

Życie to bardziej pielgrzymowanie, czy górska wędrówka na szczyt. W tej wędrówce i pielgrzymce nie liczy się jednak szybkość, liczy się to jak przeżywamy konkretne, mniejsze odcinki drogi. W życiu nie mamy pewności czy będzie nastepny odcinek, nie wiemy czy uda się wejść na szczyt, dlatego przyjemność należy czerpać z samego wędrowania. 

Warto określić cel - szczyt, który chce się zdobyć i podzielić drogę do niego na mniejsze odcinki. 

Warto intensywnie przeżywać, samą wędrówkę, cieszyć się pogodą, która  nam podczas niej towarzyszy, smakować, wąchać, dotykać, uważniej patrzeć.

Mam wrażenie Kochanie, że współcześni ludzie zapomnieli o frajdzie jaką daje sama droga do celu. Chcą wciąż więcej, mocniej, szybciej. Myślą, że żyć będą kiedyś, jak już zdobędą wszystko. Prawda jest taka, że nigdy się nie ma wszystkiego, a po wejściu na szczyt zawsze pojawia się następny, który chcielibyśmy zdobyć. Zazwyczaj ten następny chcemy zdobyć tak szybko, że nawet nie cieszymy oczu widokiem z już zdobytej góry.

Wiesz czego nauczyłam się w Berlinie? Nauczyłam się tu Iduś, że nawet najmniejszy balkon zasługuje na piękne donice z kwiatami, oznacza to dla mnie to, iż na celebrowanie zasługuje każda pojedyncza, mała chwila.

Nie można odkładać sadzenia kwiatów do czasu, aż się będzie mialo wielki ogród. Najpierw warto sadzić w małych donicach, po pierwsze po to by się nimi cieszyć, a po drugie  po to, by nauczyć się o te kwiaty dbać 

Każdy odcinek naszego życia, nawet ten najtrudniejszy zasługuje na troskę i to co najlepsze z naszej strony.

Nie warto odkładać przyjemności na czas, gdy będziemy na "szczycie", bo po pierwsze szczytu możemy się nie doczekać, po drugie śpiesząc się, by go zdobyć stracimy przyjemność z samej wędrówki. Po trzecie czy nie lepiej zdobywać szczyt w taki sposób by sama droga dostarczała niezapomnianych wrażeń i pamiątek?

Iduś życzę Ci byś z biegem życia nie utraciła tej wspaniałej uważności na detal, którą teraz posiadasz. Bądź prawdziwym smakoszem życia i "świętuj" już samą wędrówkę na szczyty.

Cudowności dla Ciebie.

Kocham Cię, Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz