czwartek, 15 maja 2014

Problem to nie problem...


Kiedyś kochanie natrafiłam na zabawną karteczkę na której widniał napis "Zawsze bądź sobą, no chyba, że możesz być piratem wtedy bądź piratem :)" Szczerze mnie rozbawiła choć i tak jestem zwolenniczką bycia sobą. Dziś jednak chciałam Ci zacytować właśnie Pirata, fikcyjnego, ale takiego, który ma rzesze fanów i sukces kinowy w postaci wielu sprzedanych biletów.

Otóż Jack Sparrow, a nawet Kapitan Jack Sparrow, bohater kultowego już filmu "Piraci z Karaibów" powiedział kiedyś zdanie, które uważam za niezwykle trafne i głębokie. Brzmiało ono tak "Problem to nie problem. Problem to Twoje podejście do problemu" :)

Sama bym tego lepiej nie ujęła Iduś, dlatego przyszło mi cytować pirata, w dodatku fikcyjnego. :) :)

To zdanie Kochanie jest bardzo mądre i jest kwintesencją tego co każdy człowiek powinnien wiedzieć, gdy staje przed jakimiś problemami.

Ba każdy człowiek powinien wiedzieć, że prawdziwych problemów w życiu jest naprawdę tylko kilka. Na skali stresu Holmesa i Rahe'a trzy pierwsze miejsca według kolejności zajmują: śmierć współmałżonka, rozwód, separacja. Wysoko się też plasuje choroba bliskich osób. Tak sobie myślę, że w swoim sercu, każdy ma swoją prywatną skalę najbardziej stresujących zdarzeń. Bo przecież różne rzeczy są dla nas ważne. Jednak warto by było zdać sobie sprawę, iż niektóre nasze "problemy" to tak naprawdę tylko przejściowe "kłopoty".  


Karolina Wajda opowiadała kiedyś w programie "Mała Czarna", że kiedy dzwoniła do swojego ojca Andrzeja i opowiadała mu o takich czy innych trudnościach, twierdząc, że ma straszne problemy, ten zwykł jej odpowiadać, że to póki co są tylko "kłopoty". Warto "zamontować" w swojej podświadomości takiego Wajdę - bo już w doborze słów tkwi sekret odpowiedniego podejścia do sytuacji stresowych w naszym życiu, a jak mawiał Sparrow, "problemem nie jest problem, ale Twoje podejście do problemu".

Spytasz mnie o co chodzi praktycznie z tym podejściem.

Otóż Iduś chodzi o myślenie o problemie. Po pierwsze jeszcze zanim problem wystąpi warto się zastanowić, co faktycznie w życiu jest dla nas najważniejsze, czego uszczerbek lub utrata byłaby dla nas faktycznie ...no właśnie czym...nie problemem a stresem. Wszak problem, sam w sobie nie jest problemem, tylko stres, który przy okazji problemu się pojawia. Stresowi zaś poświecono wiele badań, ba stworzono nawet skuteczne strategie radzenia sobie ze stresem, więc kiedy tak spojrzymy na nasz "problem", nie jesteśmy sami i mamy pewną bazę sprawdzonych sposobów radzenia sobie z sytuacją.

Po drugie myśląc o rzeczach naprawdę ważnych minimalizujemy listę wydarzeń stresowych, bo częśto okazuje się, że to czym zwykliśmy się martwić na co dzień, tak naprawdę nie ma dla nas w skali całego życia większego znaczenia.

Po trzecie jak powiedział nasz Pirat ważne jest "podejście" do problemu. Znana jest powszechnie anegdota o tym, iż jedni ludzie zawsze widzą szklankę do połowy pełną, inni zaś zawsze do połowy pustą. Ta sama szklanka - dwa różne spojrzenia.

Widzenie szklanki do połowy pełnej to jednak tylko połowa sukcesu. Moim zdaniem, trzeba jeszcze połączyć to z postawą proaktywną o której pisze w swych książkach Pani Iwona Majewska - Opiełka i S. Covey, czyli działaniem w strefie własnego wpływu.
 

Praktycznie widzę to tak.

Ktoś traci pracę (w dzisiejszych czasach utrata lub zmiana pracy to w zasadzie norma).

Po pierwsze nie powinien tego traktować jako problem, ale mieć kontakt z samym sobą i ze swoimi emocjami, i jesli ta sytuacja rodzi w nim stres nazwać go i sięgnąć po strategie radzenia sobie ze stresem.

Po drugie kiedy już poradzi sobie ze stresem i uzna, że jego "szklanka" jest jednak do połowy pełna, czyli utrata pracy jest dla niego szansą, powinien on wzbudzić w sobie postawę proaktywną, czyli działać w strefie własnego wpływu: przeglądać ogłoszenia o pracę, wysyłać cv, doskonalić swoje umiejętności itd.

Problem nie jest problemem, problemem jest Twoje podejście do problemu.

W wielu życiowych sytuacjach dobre podejście, czyli pozytywne myślenie plus proaktywna postawa naprawdę przynoszą zdumiewające efekty.


Wiem, bo kiedyś nie byłam proaktywna i nie myślałam pozytywnie. W wielu naprawdę błahych sytuacjach wygłaszałam kwestie w stylu "nie mam wyjścia z tej sytuacji", czy "nic nie mogę zrobić". Jednak w końcu zrozumiałam, iż zawsze da się coś zrobić i to zmieniło moje życie i dało mi poczucie wolności i szczęścia.



Jeśli nie da się swoja aktywną postawą i działaniem, zmienić jakości związku, można przecież zakończyć związek.

Jeśli nie da się swoją aktywną postawą, starannością i pomysłowością wypracować nowego sposobu komunikacji i współpracy z szefem zawsze można zmienić szefa.

Wyjście jest prawie zawsze. Tak naprawdę z nieodwracalnych rzeczy w życiu znam tylko jedną, jest nia śmierć - choć we wszystkich Kościołach w Wielkanoc usłyszysz, że i ona nie jest ostateczna. Mam głęboki i szczery podziw dla tych, którzy w zetknięciu ze śmiercią potrafią się wznieść ponad to co nieodwracalne i mimo wszystko działać.

Mam też głębokie przekonanie Kochanie, że wszystko inne to tylko kłopoty, z których zawsze jest jakieś wyjście a to wyjście nosi jedną nazwę: DZIAŁANIE!!!!

Kocham Cię, Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz