czwartek, 31 lipca 2014

tik tak tik tak.... rzecz o władzy nad czasem


Oglądałam Iduś film, który mnie poruszył i pozytywnie zaskoczył. Śpieszę się by podzielić się z Tobą refleksjami, które we mnie wzbudził i zachęcić Cię do obejrzenia go kiedyś. Tytuł filmu to "Czas na miłość". Miałam do niego chyba 3 podejścia, bo początek bardzo mnie zniechęcał, myślałam o nim "kolejna komedia romatyczna i to w dodatku niezbyt śmieszna" i wyłączałam po kilku minutach. Przyszedł jednak taki wieczór, że postanowiła ten film "zmęczyć" jako, iż kolejna osoba z grona moich znajomych mi go polecała.



Okazało się ku mojemu zdumieniu, że film wcale nie był męczący ani głupi. Co więcej miał przesłanie i morał "taki mój", taki bliski moim poglądom i sercu a przy okazji zupełnie nieźle bawił :).
Filmu nie będę Ci opowiadać, bo wierzę głęboko, ze przyjdzie taki dzień, że obejrzymy go sobie wspólnie siedząc na kanapie otulone ciepłym mięciutkim kocem z kubkami gorącego kakao w dłoniach. Jednak chciałam Ci powiedzieć dlaczego ten film stał się dla mnie ważny i dlaczego będę do niego wracać.

Po pierwsze film mówi dużo i mądrze o czasie. Główny bohater Iduś ma pewną zdolność, może On w czasie podróżować. Większość ludzi pewnie powie, iż to zdolność niezwykła i będą ubolewać, że sami takiej nie posiadają. Jednak ja zdradzę Ci sekret, który poznałam kiedyś dzięki wspaniałej książce "Czarodzieje mogą wszystko", do której przeczytania gorąco Cię zachęcam. Sekret brzmi: każdy z nas ma zdolność panowania nad czasem :) Jak to możliwe zapytasz?? Otóż każdego dnia o poranku, kiedy otwierasz oczy, budzi się z Tobą twój własny prywatny zegar. Kierują nim Twoje postanowienia. Kiedy mówisz jego wskazówkom, to będą piękne sekundy, piękne minuty, piękne godziny, to będzie mój czas w drodze ku moim marzeniom, Twój zegar Cię słucha i tyka wystukując radosną, pełną spełnienia melodię życia. Kiedy jednak o poranku, z zachmurzonym zmarszczonym czołem karzesz mu wystukiwać rytm nudy i niespełnienia, on także to zrobi. Ty nim kierujesz, zawsze o tym pamiętaj. Dobrze pokierowanego i wykorzystanego czasu nie ma powodu cofać, bo nie jest stracony. Masz władzę nad swoimi minutkami życia, są one tylko Twoje,mądrze korzystaj z tej władzy!!!!!

Po drugie film pokazuje ważny i nieunikniony aspekt życia - rozstania. Nieodłącznymi elementami naszego życia są narodziny - czyli powitania pełne radości, miłości i nadziei i śmierć - czyli rozstania pełne żalu, tęsknoty i bólu. Przyznam Ci się szczerze, że mimo nieuchronności obu, do tego drugiego zupełnie nie umiem się przygotować. Dlatego rozstania pokazane na filmowym ekranie niezmiennie od lat sprawiają, iż po policzkach płyną mi łzy a w głowie jak mantra wybrzmiewa modlitwa by jak najmniej było mi dane w życiu takich rozstań doświadczać, szczególnie z ludźmi dla mnie znaczącymi, za którymi tęsknota byłaby wielka a pustka powstała w wyniku ich braku ogromna. I choć do drugiego aspektu życia kompletnie nie umiem się przygotować to mam na niego jeden sprawdzony sposób, który daje mi spokój. Tym sposobem jest roztropne korzystanie z minut życia i wykorzystywanie ich na to co naprawdę ważne, czyli na spotkania z tymi, których kocham. Rozstania nie unikniemy, jednak czas między dzień dobry a do widzenia należy tylko do nas, dlatego niezmordowanie wypełniajmy go czułością i miłością. Otulaj Iduś tych których kochasz, w czasie, który jest Wam dany, otulaj siebie nimi i ich sobą, by w momencie rozstania było jak najmniej żalu z niewykorzystanego czasu.

Film wzbudza też entuzjazm do życia, i po zakończeniu jego projekcji na napisach końcowych w sercu rodzi się chęć by każdą następna minuta była wypełniona życiem i miłością. To dobre kino, bo każdy projekt, który ma na celu pokazanie, że zwykłe życie jest tak naprawdę niezwykłym cudem ma sens. Każdy taki projekt daje nadzieję na przemianę, a nawet jeden przemieniony spełniony człowiek jest prezentem dla świata, bo od niego biorą początek zmiany w innych ludziach.

Korzystaj z władzy nad czasem Kochanie i każdego dnia wyznaczaj swoim wskazówkom rytm tykania, niech będzie on rytmem spełnienia, pełnym radości przeżywanej chwili.

Kocham Cię, Mama



piątek, 25 lipca 2014

pośpiech wskazany....


Dziś Iduś chciałam Ci napisać o tym, że pośpiech w życiu bywa wskazany. Nie wiem jak będzie kiedy dorośniesz, ale obecnie w modzie jest slow, czyli wolne życie. Jestem jak najbardziej zwolenniczką nurtu slow, jednak mam też w sercu głębokie przeświadczenie podyktowane życiowym doświadczeniem, że w życiu są rzeczy do których warto a wręcz należy się śpieszyć.



Śpieszyć się trzeba do kochania, bo nigdy nie wiadomo ile spotkań ze Sobą i z drugim człowiekiem zostało, by wyrazić i okazać miłość.

Śpieszyć się trzeba do realizacji najskrytszych, najważniejszych marzeń, bo nigdy nie wiemy ile dni zostało w karcie życia po to, by doświadczyć tego co dla nas cenne.

Śpieszyć się trzeba do radości, bo spoglądając wstecz łatwo zobaczyć, że każdy dzień bez poczucia szczęśliwości i uśmiechu do świata i ludzi jest jałowy.

Śpieszyć się trzeba do okazywania dobroci i niesienia bezinteresownej pomocy, bo w perspektywie czasu nic tak dodaje wartości naszemu życiu jak dawanie światu i ludziom ciepła.

Śpieszyć się trzeba wreszcie do Siebie, bo cóż jest ważniejsze w naszym życiu od odnalezienia drogi do własnego Ja i zaprzyjaźnienia się z samym sobą....

Do końca życia Iduś będę pamiętać pewne Święta Wielkanocne. Był lany poniedziałek a w łazience u Twoich Dziadków a moich rodziców pękła rura. Poniedziałek więc był prawdziwie mokry i nadzwyczaj pracowity a powiedzenie "nie lubię poniedziałków" stało się bardzo realne. Ten splot nieoczekiwanych wydarzeń sprawił, że skróciliśmy naszą wizytę u Cioci Krysi i Wujka Kazika u których poniedziałki świąteczne spędzaliśmy co roku. Nikt z nas wtedy nawet nie pomyślał, że to będą ich ostatnie święta...a były.....

Za rok odwiedziliśmy ich w zupełnie innym miejscu. Zamiast śmiechu, żartów i szarlotki cioci była cmentarna cisza i płomień zniczy.

Dlatego Kochanie śpiesz się w życiu do tego co ma prawdziwą wartość, śpiesz się do tego co prawdziwie ważne.

Śpiesz się do kochania Siebie, Ludzi i Świata.

Nowe życie  bierze się z miłości i miłością powinno wypełniać swoją treść, wtedy będzie szczęśliwe.

Te moje listy do Ciebie Iduś  są pisane z pośpiechu właśnie, z pośpiechu do Kochania.

Kocham Cię, Mama


P.s. cytat z Tego, który napisał o pośpiechu  do tego co najważniejsze najpiękniej:

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje..."

"Nie bądź pewny, że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście..."

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą..."

ks. Jan Twardowski











środa, 16 lipca 2014

Osobiście, rocznicowo....



Dziś Iduś dokładnie o 21:18 skończysz roczek. Dla mnie data Twoich urodzin jest niezwykła, bo od 16 lipca 2013 roku moje życie bezpowrotnie uległo zmianie na lepsze a Ty narodziłaś się dla Siebie i Świata i rozpoczęłaś tą niezwykłą, ekscytującą, pełną cudowności przygodę zwaną życiem.

Z okazji Twoich pierwszych urodzin chciałam Ci życzyć:

dużo Miłości: byś w czasie swojego istnienia miała co i kogo kochać i byś była mocno kochana także przez samą siebie,

wolności i odwagi w byciu Tym kim jesteś najlepiej jak potrafisz,

życzliwości ludzi i wszechświata, niech zawsze Ci sprzyjają i dodają skrzydeł w locie ku spełnieniu marzeń,

wiary w to, że chcieć to MÓC i w to, że wszystko jest możliwe gdy dasz temu przestrzeń najpierw we własnym umyśle a potem wcielisz w działanie wkładając w to serce!!!!

Życzę Ci także Kochanie by każdego dnia Twoje serce przepełniała miłość, radość, wdzięczność i nadzieja i byś patrząc w lustro była z siebie dumna. Ja jestem!!!!Pamiętaj, że w Twoim ciele i duszy jest moc, która ożywia i ogrzewa serca, która zmienia ludzi.

Byłaś, jesteś i zawsze będziesz moim cudem, byłaś, jesteś i zawsze będziesz wyjątkowa, każdego roku w dniu swoich urodzin sobie o tym przypominaj!!!

Pamiętaj, że 16 lipca o 21:18 w moim sercu zrodziła się do Ciebie miłość większa niż całe istnienie we Wszechświecie i że gdziekolwiek bym nie była, to ta miłość jest przy Tobie. Pamiętaj wreszcie, że z taką miłością nigdy nie jesteś samotna. Otulam Cię kochanie i przytulam nią mocno, zawsze i wszędzie. Pamiętaj też, że gdyby z jakichś niewyjaśnionych powodów kiedyś mnie przy Tobie zabrakło, to ja i tak jestem!! W Tobie jest cząstka mnie, która będzie przy Tobie do końca.

Wszystkiego co najpiękniejsze Córeczko w dniu Twoich pierwszych i  wszystkich następnych urodzin, niewyobrażalnie mocno Cię kocham, Mama




poniedziałek, 14 lipca 2014

Pozytywna tablica



Dziś Iduś chcę Ci napisać o zabawie w którą przez tydzień bawiłam się na portalu społecznościowym. Zabawa nosi nazwę "Pozytywna tablica" i polega na tym, że każdego dnia trzeba wypisać minimum trzy pozytywne zdarzenia. Ma Ona na celu uświadomienie "graczom", że życie jak napisała w swojej książce Regina Brettt może i jest niesprawiedliwe, ale w gruncie rzeczy jest dobre.

Przez większość dni odnajdywanie pozytywnych stron życia nie stanowiło dla mnie problemu, bo ja do życia staram się uśmiechać, czasem do niego mrugnę, no w każdym bądź razie staram się pobudzać swoją świadomość do szczęścia.

Jednak i mnie w ciągu tego "pozytywnego" tygodnia trafił się dzień trudniejszy. Długotrwały ból głowy, trochę złego języka, który przybył ze świata skutecznie obniżyły mi nastrój, odebrały na chwilę berło królowej i same zaczęły zarządzać moim życiem.

To sprawiło, że  gdy wieczorem usiadłam by wypisać sobie to co pozytywne, to za co chcę wzbudzić w sercu wdzięczność było mi trudno i przez moment jeden pomyślałam, że w zasadzie nic dobrego mi się nie przytrafiło.

Na szczęście taka myśl w mojej głowie gościła krótko i w porę zrozumiałam, że takie myślenie jest pułapką. Tak jak Ci kiedyś pisałam w życiu wszystko płynie. Złe i dobre chwile będą miały czas swojego trwania, ale nie unikną też tego, że miną. Pięknie w swoim wierszu napisała o tym Wisława Szymborska:

"Cze­mu ty się, zła godzino,
z niepot­rzeb­nym mie­szasz lękiem?
Jes­teś – a więc mu­sisz minąć.
Mi­niesz – a więc to jest piękne."

Wszystko mija Kochanie, nawet złe godziny. A w czasie ich trwania i tak trzeba budzić świadomość do uśmiechu i wdzięczności. Sam fakt, że słońce wzeszło a nasze oczy to kolejny raz ujrzały jest piękny. Nawet jeśli My albo Nasi Bliscy są akurat w gorszej formie. Nawet jeśli w codzienność wkrada się ból, złość albo smutek, Sam fak, że jesteśmy My a obok są nasi bliscy jest dobry i warto za to dziękować. 

Po głębszym zastanowieniu nawet w "gorszych" czasach są lepsze momenty, tylko trzeba włożyć troszkę wysiłku by je dostrzec. 

Wiesz i ja jak już usiadłam i uśmiechnęłam się do swojego gorszego dnia, znalazłam w nim parę pozytywów. 

Znalazłam w nim gdzieś zaplątany Twój uśmiech i Twoje rączki, które wtedy także były zwrócone w moją stronę i szukały bliskości. 

Znalazłam Tatę, który tego dnia wziął na siebie większość obowiązków, żebym ja choć chwilkę mogła odpocząć. 

Znalazłam słońce, które tego dnia pięknie wyglądało zza chmur i znalazałam pachnące latem powietrze,które skutecznie wypedziło z głowy ból i marazm a wpuściło trochę wiatru, który dał przestrzeń radości.

Pomyślałam wtedy Kochanie, że trening czyni mistrza. Dlatego bardzo chcę, żebyśmy my jako rodzina ćwiczyli się w szukaniu pozytywnych stron, i żeby "pozytywna" tablica stała się naszą codzienną grą. Mam nadzieję, że z ochotą przystąpisz kiedyś do tej zabawy i tak jak Ja spróbujesz wytrenować mózg  w wyszukiwaniu powowdów do wdzięczności.

Otwieraj kochanie  codziennie szeroko oczy na szczęście, bo ono naprawdę jest zazwyczaj bardzo blisko, trzeba tylko wyostrzyć na nie zmysły. Otwieraj serce i umysł na wdzięczność za to co jest Ci dane, bo to jest kluczem do obfitości, kluczem do "pozytywnej tablicy" zapisanej drobnym maczkiem po same brzegi. :)

Kocham Cię, Mama

czwartek, 10 lipca 2014

licz swoje dary....



Jestem w trakcie przerabiania "Listu od Boga" z książki Oga Mandino "Największy cud świata". Powiem Ci Iduszko, że czytanie tego listu dobrze mi robi, mi i mojemu poczuciu własnej wartości. Kiedy przeczytałam list po raz pierwszy bardzo się wzruszyłam i bardzo się zaskoczyłam swoją cudownością. 

Zdanie, które w liście wyryło się w mojej głowie najbardziej, to to, które mówi o tym, że nigdy na świecie nie było i nigdy już nie będzie kogoś takiego jak ja. Przeczytać to, zobaczyć czarno na białym a potem poczuć gdzieś w brzuchu, sercu i głowie to było coś. 

Zawsze patrząc na innych byłam świadoma ich unikatowości i wyjątkowości. Każdy z nich wnosił w moje życie inny dar, każdy uczył mnie czegoś nowego, w każdym widziałam jakiś pierwiastek piękna, którego inni akurat nie mieli. W moim ciągłym zachwycie nad "innymi" zapomniałam troszkę o zachwycie nad sobą. A przecież oto jestem Ewa jedna, jedyna na świecie. Ja córka Haliny i Andrzeja, siostra Marcina i Piotra, żona Arkadiusza, mama Idy - Twoja mama. Nie ma drugiej takiej Ewy, więc dziś głoszę wedle zaleceń listu swoją cudowność i liczę swoje dary :) I zachęcam Cię byś i Ty liczyła swoje Kochanie. 

Ty też jesteś jedna jedyna Iduszko, ani przedtem ani potem nie będzie nikogo takiego jak Ty. 16 lipca 2013 roku o 21:18 narodziłaś się dla Siebie i Świata - Ty Ida Głowacka córka Ewy i Arkadiusza. Twoje życie to twój czas. Wypełniaj swoje "jestem" po samiuśkie brzegi, ciesz się nim. Kochaj siebie i swoje istnienie, weź ze swoich darów ile zdołasza, po to by upiększyć swój czas i by przynieść wiele dobra światu.

W chwilach zwątpienia, kiedy do Twojego serca będzie chciał zajrzeć smutek, licz swoje dary. Masz oczy, które widzą i które swoimi zawadiackimi radosnymi ognikami potrafią rozpędzić największe troski, wiem bo doswiadczyłam tego na sobie. Masz dłonie,które są ciekawe tego  co nowe, potrafią pięknie grać na instrumentach, doświadczać świata, przytulać i dawać uściski. Masz głos, który swoim pierwszym  i każdym następnym "Mama" wzrusza mnie do łez i wyrywa z rutyny życia. Masz  nogi, które wczoraj stawiały swoje pierwsze kroki i sprawiły, że data 9 lipca 2014 nigdy już dla mnie nie będzie zwykła. Masz "elfikowe" uszka, które z zachwytem reagują na muzykę, dobre słowa, ludzki głos, literature - nie zgub tego zachwytu. Masz serce, którego bicia nasłuchiwałam z wyczekiwaniem i radością  jeszcze gdy byłaś w brzuszku. Masz ciałko, tak cudowne, miękkie, pachnące, że gdy pierwszy raz Cię wzięłam do rąk, pomyślałam, że bardziej idealnej nie mogłabym sobie Ciebie wymarzyć. Masz moją miłość, która jest niewyczerpywalna, niezbywalna i tak mocna, że będzie z Tobą/ w Tobie zawsze. Masz miłość jeszcze wielu wielu innych osób: Taty, Babci, Dziadka, Wujków, Cioć i całą miłość Świata. Wiem w głębi duszy, że świat cieszy się z każdego nowego istnienia, więc musisz mieć i jego miłość.

Masz wreszcie do dyspozycji cały czas swojego "jestem" i cały ten wielki świat. Nigdy o tym nie zapominaj. Dzisiaj często ludzie chodzą go galerii handlowych i wychodzą z nich ubodzy, z przeświadczeniem, że tyle jeszcze nie mają. A wystarczy by poszli na łąkę, do lasu, do parku lub przespacerowali się brzegiem morza, by poczuli się bogaczami. Na świecie jest mnóstwo rzeczy za darmo, których właścicielami jesteśmy wszyscy Idusiu. Nigdy o tym nie zapominaj i korzystaj z dóbr świata. Chodź na ptasie koncerty, oglądaj obrazy malowane na łąkach i lasach pędzlem natury. Zamykaj czasem oczy i zgadzaj się na masaż,który funduje ci deszcz i wiatr, morskie fale i plażowy piasek. To darmowe spa.

Codziennie rano po przebudzeniu patrz w lustro a potem wyglądaj przez okno i licz swoje dary Kochanie, głoś Swoją i Świata cudowność i wypełniaj treść swojego jestem wszelkim dobrem.


Kocham Cię, Mama

wtorek, 8 lipca 2014

Trudne dni...


Iduszko muszę Ci coś napisać o tzw. trudnych dniach. Dziś taki mam kochanie. Ty - takie prawo bobasa, tej nocy między 2  a 4 rano urządziłaś sobie przerwę w spaniu. Nie wiem co ci dolegało, bo zazwyczaj śpisz spokojnie, w zasadzie Ty przesypiasz noce, tylko mnie wybudzasz na karmienia. Dziś było inaczej, może burza, może zły sen a może jeszcze coś innego sprawiło, że o 3 rano mimo własnego i naszego zmęczenia bawiłaś się w najlepsze.Jaka noc taki ranek. Wszyscy troszkę bardziej zmęczeni niż zwykle zjedliśmy śniadanie, Tata pojechał do pracy - miał dziś ważne spotkanie a ja tradycyjnie zostałam z Tobą by zaspokajać Twoje potrzeby. Było trudno, bo po nieprzespanej nocy troszkę marudziłaś, i byłaś bardziej nieokiełznana niż zwykle, np. prawie zjadłaś kawałek folii mimo mojej bacznej obserwacji i co chwilę porywałaś się na jakieś niebezpieczne wspinaczki. Czary goryczy przepełnił kurier, który przyniósł moją zamówioną sukienkę większą niż się spodziewałam ech - amerykańskie i brytyjskie xs jest z pewnością duuuuuużo większe od polskiego. No więc reasumując ten dzień, kolejny zwykły dzień mojego matkowania toczy się trudno a przynajmniej trudniej niż zwykle. 

Ale wiesz kiedy tak sobie usiadłam z rozpaczą z kawałkiem wygrzebanej z twojej buźki folii a Ty spojrzałaś na mnie z łobuzerskim uśmiechem przypomniały mi się dwa ostatnio zasłyszane zdania. Pierwsze pochodz z Filmu Transformers (film taki sobie - powiem tak, roboty w nim grają lepiej niż ludzie, no może poza dwom aktorami), ale wracając do zdania brzmi ono "nie ma zwycięstwa bez poświęcenia". No i wiesz ono jest takie prawdziwe, bo nie da się naprawdę uczciwie zwyciężyć, czyli osiągnąć tego o czym sie marzy bez trudnych dni, bez ciężkiej pracy, czyli bez poświęcenia. Będą pewnie ludzie, którzy będą polemizować i powiedzą, że oczywiście są tacy, którzy się nie poświęcają a mają to o czym marzą, bo dostali, bo oszukali itp. Jednak czy to są prawdziwe zwycięstwa?? 

Pani Iwona Majewska - Opiełka, którą z wielką radością ostatnio czytuje w jednej ze swoich książek pisze, że gwarantem sukcesu jest czyste sumienie i że nie da się wejść na swoją drabinę sukcesu z rękami w kieszeniach. I to najprawdziwsza prawda kochanie. Nie wierzę by sukces smakował tak samo, kiedy osiąga się go nieuczciwie lub jest tylko pozorny. 

Wiesz jedną z moich drabin sukcesu jest wychowanie szczęśliwego człowieka, Ciebie. I naprawdę mam świadomość, że nie da się tego zrobić bezwysiłkowo. W naszej wspólnej drodze są dni piękne, pełne śmiechu, zachwytu i miłości, ale współtowarzyszą im dni wypełnione zmartwieniem, zmęczeniem i marzeniami o spaniu. Wspólne bycie jest jak wędrówka górskim szlakiem, widoki i po drodze i na szczycie piękne, co nie przeszkadza powstawaniu zakwasów, odcisków i odczuwaniu zmęczenia. Nie da się być rodzicem bez momentów zdrowej rezygnacji z siebie i wychodzenia poza strefę własnego komfortu. Moi rodzice a Twoi Dziadkowie osiągnęli w kategorii rodzicielstwa sukces, ja na swój dopiero pracuje. Wierzę jednak, że pokonamy wspólnie trudne dni i nasze oczy będą zawsze zielone, szczęśliwe.

Czy mam sposób na trudne dni. Mam :) ja się do nich uśmiecham, traktuje je z przymrużeniem oka a potem na przekór wszystkiemu dziękuję za to co w nich dobre i piękne. Dziś dziękuję za to, że mam przywilej być Matką, nawet jeśli z tym przwilejem wiążą się nocne pobudki. Dziękuję też za to, że mam bystrą, łobuzerską Córkę - to znak, że jej mózg i ciało działają sprawnie. Dziękuję za to, że Twój Tato w takie dni mnie pionizuje i rozśmiesza. Wreszcie dziękuję, że sukienka jest za duża, bo to oznacza, że moje ciało jest w dobrej formie. 

Dziękuję Ci kochanie, że teraz smacznie drzemiesz a ja z kubkiem herbaty regeneruje ciało i umysł.

Kocham Cię mój Łobuzie, Mama

czwartek, 3 lipca 2014

wypij czasem herbatę zamiast kawy o poranku i sprawdź co z tego wyniknie....


Wiesz Iduś nasze przedpołudniowe spacery jako, że odbywane w nosidle, zawsze troszkę krótsze od innych, były ostatnio dosyć schematyczne: ta sama zieleń drzew, te same osiedlowe uliczki, ten sam krajobraz.

Dziś chciałam odmiany i dla Ciebie i dla siebie, i po pierwsze zalożyłam okulary by widzieć świat wyraźniej a przy furtce po prostu zmieniłam kierunek, zamiast w prawo skręciłam w lewo, tak by przejść naszą spacerową trasę niejako od tyłu. I wiesz co okazuje się, że było to bardzo ożywcze. Wszystko niby takie samo a jednak inne. Zmiana perspetywy sprawiła, że odkryłyśmy dziś nowe kwiaty, krzewy  a nawet nowe zwierzaki, a ja widziałam kształty i barwy o wiele wyraźniej dzięki szkłom powiększającym.

To był bardzo miły spacer.

Przypomniał mi on, że w życiu podobnie jak na ekranie komputera trzeba czasem używać funkcji "odśwież" i w ten sposób aktualizować informacje, poszerzać perspektywę widzenia rzeczy, i zaskakiwać samego siebie. Inaczej można naprawdę umrzeć za życia.

Odkrycia, które rodzą w nas radosne "O rany", "Aha", i "wow", powstają właśnie wtedy kiedy otwieramy szerzej oczy i poszerzamy kierunek widzenia.

Czasem "efekt otwartych oczu, które widzą więcej i lepiej", można uzyskać,czytając książkę, czasem wybierając inną trasę spaceru, czasem podróżując do innej dzielnicy, miasta lub kraju, a jeszcze kiedy indziej po prostu uważnie słuchając kogoś lub naszego wewnętrznego głosu, a czasem po prostu zakładając na nos okulary.  

Wiesz Iduś zawsze niesamowicie mnie zaskakiwało kiedy podczas kolejnych przeprowadzek w Warszawie "podglądałam" mieszkańców kolejnych dzielnic. Naprawdę wierz lub nie zupełnie inaczej "słychać" i "widać" poranek na warszawskim Bemowie, Ursynowie, Pradze czy Muranowie. 

Na Bemowie poranki są bardzo kolorowe i młode, rzesze studentów i studentek wylegające ze studenckiego osiedla Przyjaźń, w kolorowych chustach, dekadenckich płaszczach, skórzanych torbach przewieszonych przez ramie, z głową pełną marzeń i planów i wiarą w to, że mogą zmienic świat, a przynajmniej swoje życie, naprawdę wprowadzają jedyną w swoim rodzaju atmosferę.    

Na Muranowie zgiełk jest inny. Tam słychać kułeczka zakupowych wózków, staruszków śpieszących się na hale Mirowską. A czasem dni słychać tam po prostu ciszą siedzących na ławeczkach, na skwerach ludzi o bliżej nieokreślonym wieku,którzy  nie wiedzieć czemu mają czas by tam być w środku dnia, gdy cała reszta śmiertelników jest w pracy.

Ursynów widać dziećmi, mamami i ojcami i oczywiście kolorowymi, pełnymi, w każdym słowa tego znaczeniu gimnazjalistami. Metro, aż od nich się roi i powiem Ci, że przyjemnie jest słuchać ich młodzieńczej energii.

Pragę zaś wypełnia tajemnica, bo nigdy nie wiesz czy za rogiem staniesz w oko z biedą czy z modnym klubem, pełnym ludzi chcących uchodzić za oryginalnych.

Tak kochanie, podróż po dzielnicach miasta zmienia zawrotnie perspektywę i życiodajną energię.

Berlin w którym się urodziłaś to już w ogóle jest kolorowy i to w dosłownym słowa tego znaczeniu. Ulice Berlina naprawdę różnią się od tych w Polsce. Podczas gdy kobiety w naszym kraju, są jak wyrwane z wystaw sklepowych i gazet, wszystkie ukryte pod płaszczem mody i gadżetów, te, które mijam w Berlinie są wyzwolone i "niemodne" a przez to jakby...może tym skrzywdzę nas Polki, ale jakby piękniejsze, bo takie naturalne i oderwane od schematu. Chyba właśnie dlatego, że mają już odwagę po prostu być sobą i manifestują to także strojem.

Nie zapomne też mojego pobytu we Francji w Tuluzie. To dopiero była lekcja innej kobiecości. Z krainy matki Polki, która pomimo etatu w pracy i trójki dzieci w domu ma  wszystko ogarnięte, odprasowane, odkurzone i jeszcze przysypuje to wszystko cukrem pudrem na cieście, w sobotnie popołudnie, trafiłam do miejsca, gdzie kobieta będąca "tylko" kurą domową, bez wstydu mówi do męża, że jest zmęczona, ma dość, a ten wówczas zakasuje rękawy i staje przy stole by dokończyć za nią kolację. To była świetna lekcja, piękna i dla mnie pożyteczna.

To była lekcja tego, że weekendy są po to by ładować baterię na pozostałe dni tygodnia a nie po to by sprzątać. To była lekcja tego, że nie ma czegoś takiego jak strój świateczny, bo każdy dzień jest świętem. Nigdy nie zapomnę widoku Francuzów, którzy w błękitnych koszulach grabili liście - ten widok był tak różny od naszych "roboczych" ubrań panoszących się na polach.

Tak, jestem zdecydowanie zdania, że zmiana perspektywy się przydaje i trzeba ją sobie od czasu do czasu fundować.

Dlatego Iduś czasem po przebudzeniu zacznij ranek zupełnie inaczej niż zwykle. Czasem wipicie herbaty zamiast kawy wystarczy, czasem potrzebny jest urlop, czasem zmiana kanału radiowego albo wyłączenie telewizora i posłuchanie ciszy, a jeszcze innym razem rozmowa z...., telefon do......, kąpiel w....., owoce zamiast.....lub wyjrzenie przez inne niż zwykle okno.

Częstych zjawisk "wow" i "aha" kochanie. Kolorowego pełnego zachwytu życia.

Kocham Cię, Mama

środa, 2 lipca 2014

Egzamin dojrzałości



Dziś Iduś chciałam Ci napisać o moim zdaniem jednym z ważniejszych przejawów dojrzałości i spełnienia. Dla mnie osobiście jest nim umiejętność, kierowania "światła" i uwagi z siebie na innych a także zdolność akceptacji tego, że "spada" się u innych czasowo na dalsze miejsca w drabinie priorytetów.

Te dwie rzeczy to naprawdę, wielka i trudna sztuka, która jednak, gdy ją się opanuje odpłaca się nam poczuciem wewnętrznego spokoju, radości i otwartości i elastyczności w kontaktach z drugim człowiekiem.

Jednak umiejętność akceptowania tego, iż dla innych niekoniecznie musimy być numerem jeden jest możliwa tylko wówczas, gdy jesteśmy numerem jeden sami dla siebie.

Myślę, że nie bez przyczyny Bóg mówi do człowieka "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Ten cytat ma naprawdę ważne i mocne przesłanie nawet dla tych, którzy w Boga nie wierzą, bo mówi nie mniej i nie więcej tylko tyle, że będziesz w stanie kochać innych tylko w takim stopniu w jakim kochasz siebie. Dla mnie oznacza to, iż na tyle będę akceptująca, wybaczająca, pobłażliwa, wymagająca, współczująca, słuchająca i kochająca dla  innych na ile będę akceptacją, wybaczeniem, pobłażliwością, wymaganiami, współczuciem, zasłuchaniem i miłością umiała obdarzyć siebie samą.

Wiesz jestem bardzo wdzięczna swoim bliskim, że tę lekcje dojrzałości przekazali mi przez przykład a nie jedynie suchą teorię.

Jestem wdzięczna Twoim Prababciom, że na tyle mają szacunku i miłości własnej w sobie, że to, iż czasem to one odwiedzą nas a nie zawsze my ich nie jest dla nich pretekstem do pretensji czy wymówek. Jestem wdzięczna za to, że potrafią pięknie i z gracją odnaleźć się w sytuacji kiedy to nie One są numerem jeden w mojej drabinie priorytetów, ale Ty.

Jestem wdzięczna Moim rodzicom, za to, iż na przestrzeni życia szukali spełnienia również w innych dziedzinach życia niż rodzicielstwo, dzięki czemu spokojnie umieli przebrnąć przez czas kiedy "ptak" wyfruwa z gniazda a ich samych nie traktuje już jako jedyną wyrocznię.

Jestem wdzięczna wszystkim moim niezwykłym przyjaciołom i znajomym a także moim najbliższym, za to, że tak pięknie odnaleźli się w dniu mojego i Taty ślubu i oddali Nam ten dzień, nie roszcząc sobie pretensji by to oni byli wówczas najważniejsi. Bo Oni w swej dojrzałości wiedzieli, że w tym dniu dla Nas najważniejsza jest ta obietnica, ta radość i My sami. A My i tak tą radością chętnie się z nimi dzieliliśmy, bo przecież równie ważna była dla nas ich obecność, dlatego tam byli.

Jestem wreszcie wdzięczna wszystkim nauczycielom "dojrzałości" i "miłości własnej", którzy sprawili, że "wyrosłam" pięknie z tego, zeby dla innych być numerem jeden a stałam się numerem jeden dla samej siebie. Dzięki temu, spokojnie przyjęłam do wiadomości, że tak jak na morzu są przypływy i odpływy tak w życiu drabiny priorytetów u wszystkich ulegają zmianie. Nie jest mi już przykry fakt, gdy któraś z moich przyjaciółek w wyniku poznania nowego męzczyzny, urodzenia nowego dziecka czy znalezieniu nowej pasji chwilowo nie ma dla mnie czasu. Ja wtedy po prostu zajmuje się sobą, swoim rozwojem, swoimi pasjami i swoimi bliskimi. Cieszę, się mam już świadomość, że czasem role drugoplanowe można zagrać oskarowo a te pierwszoplanowe nijako. I akceptuje fakt, że czasem na szczęście przyjaciół patrzy się z daleka.


Przejawem dojrzałości jest miłość własna i umiejętność pięknego życia wtedy kiedy reflektory nie są skierowane w naszą stronę. Tylko to daje prawdziwe spełnienie.

Dojrzałość dziecka poznasz po tym, że rozumie ono, iż rodzic to też tylko i aż człowiek. Dojrzałość rodzica poznasz po tym, iż w dziecku dostrzega odrębny byt. Dojrzałość przyjaciela poznasz po tym, iż umie się cieszyć Twoim szczęściem z oddali. Dojrzałego człowieka rozpoznasz po tym, że ma on świadomość, że każdy ma prawo by przeżywać swoje życie tak jak pragnie a granicą dla jego szczęścia jest to by nie zabierał on szczęścia komuś innemu. Dojrzałego człowieka wreszcie poznasz po tym, że umie przyjąć czyjeś "nie" i akceptuje to, że Ktoś nie zrobi czegoś dobrego dla niego, np. dlatego, że nie jest to dobre dla  tego Kogoś.

Życze Ci Iduś byś umiała być najważniejsza sama dla siebie i ze spokojem akceptowała fakt, że nie musisz być najważniejszą z ważnych dla innych. Wiedz bowiem, ze ludzie kochają prawdziwie Ciebie tylko wtedy, gdy wcześniej pokochali mocno samych siebie.

Kocham Cię baaaaaaardzo mocno, kochająca samą siebie Mama