wtorek, 3 marca 2015

Francuskie lekcje - Polub to co masz :)




Niektórzy wciąż zastanawiają się co to jest "francuski szyk". Wiele kobiet dałoby wiele, by wyglądać, mówić, poruszać się jak francuskie boginie stylu a jeszcze więcej dałoby dużo za ich sylwetkę i promieniujące na milę piękno.

Co więcej istnieje w świadomości wielu kobiet zupełnie szkodliwy mit, że wszystkie Francuzki są szczupłe i mają idealne ciała. Chciałam się Iduś z tym mitem dziś rozprawić i zdradzić Ci w czym tkwi sekret tego francuskiego szyku.

Podczas mojego pobytu we Francji poznałam wiele różnych kobiet. Jedne miały bujne kształty i falujące biusty, jeszcze inne były szczuplutkie jak zapałki i miały urok chłopczycy. Jednych włosy były długie i kręcone, innych krótkie i proste. Jedne były kolorowe jak egzotyczne ptaki, inne szare jak gołębie, lecz równie piękne. 

Kiedy je obserwowałam zadawałam sobie pytanie co jest takiego we francuskich kobietach (francuskich mężczyznach zresztą też) co sprawia, że gdziekolwiek ich nie spotkasz wyczuwasz na milę ich narodowość i ten unikatowy francuski styl, dla którego znaczna część świata zwariowała. Zadawałam sobie też pytanie czym różni się Francuzka od Polki.

I kiedy tak się im bacznie przyglądałam zakiełkowała w mojej głowie myśl, że w dużej mierze to co sprawia, że Francuzi i Francuzki wydają się być stylowi i piękni to ich promieniujące na zewnątrz dobre poczucie własnej wartości oraz świadmość i akceptacja kim są i jakie są ich atuty.

Podczas popołudniowych herbatek ani jedna z moich francuskich znajomych nie narzekała na siebie, swoją sylwetkę, włosy czy cerę. Żadna też nie udawała kogoś kim nie jest, wszystkie  bez względu na typ urody były osadzone w swojej własnej kobiecości, i akceptowały zarówno jej ograniczenia jak i możliwości.

Każda poznana przeze mnie Francuzka doskonale wiedziała jak wydobyć z siebie swoją wewnętrzną kobiecość i jak podkreślić nią zewnętrzny urok. Francuzka pełna obfitości nie dążyła do tego, by stać się swoją koleżanką podobną do kruchej baletnicy i na odwrót krucha baletnica nie dążyła za wszelką cenę do wypełnienia siebie obfitością. Francuzka raczej nie próbuje na siłę zdobywać ciała z okładki, za to każdego dnia dokłada starań by czuć się wygodnie w swoim własnym ciele.

Francuskie kobiety wiedzą też, iż jest dużo więcej ciekawszych tematów do rozmowy niż np. cellulit czy zrzucanie wagi - o tym mogą porozmawiać ze swoją kosmetyczką czy dietetykiem (choć i co do tego nie mam pewności!), nie będą zaś na tego typu tematy trwonić czasu na kawie ze znajomymi.

Francuzki nigdy też nie mówią o sobie źle, naprawdę nigdy nie słyszałam, żeby jakaś Francuzka w towarzystwie opowiadała o tym w jak fatalnym stanie są ostatnio jej włosy.

Francuzki też jak nikt inny opanowały sztukę przyjmowania komplementów - na każdą pochlebną uwagę dotyczącą ich wyglądu odpowiadają po prostu "merci", nie próbują zaś wytłumaczyć rozmówcy, że jest w błędzie i tak naprawdę nie schudły dwa kilo tylko właśnie przytyły trzy.

Francuskie kobiety mają niebywałą świadmość tego, że o ich wartości nie stanowi jedynie ciało, ale to co definiuje  je całościowo to także dusza i intelekt.

Francuskie kobiety nie boksują się przez całe życie z tym co dała im natura, bo wiedzą, że życie to nie ring ani żaden egzamin tylko życie to dokładnie ta przemijająca minuta. Dlatego zamiast się kłócić ze swoimi ograniczeniami, dopieszczają wszystkie sfery w których kryją się ich największe możliwości. Pogodzone ze swoimi małymi wadami (któż ich nie ma) uwypuklają starannie to co w nich najlepsze i najpiękniejsze.

To dlatego właśnie kiedy mijasz Francuzkę nie pomyślisz o niej w kategoriach przeciętności, tylko do głowy przychodzi ci natychmiast myśl o jej niezwykłości, unikatowości i oryginalności.

To co Polki mogą zaczerpnąć od Francuzek i to co je może ubogacić to nie chuda sylwetka, czy moda, ale poczucie własnej wartości i duma z narodowości.

Odrób tę francuską lekcję Iduś, ciesz się z tego co posiadasz, czuj się wygodnie w swoim ciele i dopieszczaj całą siebie tym co dobre a piękno w każdym wymiarze, i tym duchowym, i intelektualnym, i cielesnym będzie zawsze Twoim udziałem.

Dla mnie jesteś idealna, za każdym razem kiedy na Ciebie patrzę, moje oczy są pelne zachwytu,

kocham Cię Mama.

3 komentarze:

  1. Wspaniałe myśli i słowa. Jest Pani wspaniała. Cieszę się, że trafiłam dzisiaj na Pani bloga. Ja nie mam dzieci. Ten tekst dał mi do myślenia, co ja powiedziałabym swojej córce, gdybym ją miała? Ale czytając ten tekst przypomniałam także sobie, co mówiła mi moja mama ponad 30-40 i 50 lat temu. (Dzisiaj mam 55 lat.) Mówiła mi to, co Pani mówi swojej córeczce. Ona także znała Francję, ale przedwojenną. Wychowała się tam. I powiem szczerze, że to czego mnie uczyła, to były uwagi właśnie takie jakie dzisiaj wyczytałam w Pani wpisie. Gdy byłam bardzo młoda, bardzo te uwagi mnie denerwowały. Jak wiele moich rówieśniczek, byłam wiecznie niezadowoloną nastolatką. Dzisiaj, gdy w Polsce tak dużo mówi się o francuskim stylu życia, rozumiem, że ja taką lekcję otrzymałam dawno temu od mojej mamy i babci. Z uśmiechem i sentymentem wspominam jak moja mama nakrywając do stołu, drugie danie podawała mojemu tacie i bratu na dużych płytkich talerzach, a dla niej i dla mnie przygotowane były porcje na małych płytkich talerzykach. Ten zwyczaj babcia i mama przejęły od kobiet francuskich, które poznały w latach 30-tych XX wieku we Francji. (Dzisiaj jest to powszechnie udzielana rada Polkom.) Mama, jej rodzice i brat spędzili we Francji 11 lat. Tam dorastała i jako mała dziewczynka, a potem nastolatka przyswajała sobie te zasady, które dzisiaj my Polki dopiero odkrywamy. Pozdrawiam serdecznie. Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że mogłam przywołać takie wspomnienia. To piękne, że Pani Mama przekazywała Pani te francuskie tradycje. Ja za każdym razem kiedy jest mi dane podróżować we francuskie rejony z radością podglądam zwyczaje Francuzów i ich sposób bycia. Lubię w swoim domu przeplatać francusko - polskie tradycje i brać z każdego kraju to co dla moim zdaniem najcenniejsze. Przedwojenna Francja musiała być jeszcze piękniejsza. Pani Ewo pozdrawiam bardzo ciepło i dziękuję za ten piękny komentarz, który przywołał w wyobraźni historię. :)Ewa

      Usuń
  2. Bardzo mądre podejście i w ogóle oryginalna, interesująca, rzekłabym: szlachetna forma bloga. Nie wahałabym się nawet powiedzieć, że posiada cechy literatury pięknej.
    Przepraszam, że tak technicznie raczej, ale dawno (jeśli w ogóle) nie spotkałam się z taką formą prowadzenia swojego "dziennika" :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń