środa, 25 czerwca 2014

szczęście upodobało sobie pracusiów...



Pisałam Ci Iduś już dużo o szczęściu. Pisałam o nim dużo, bo mam wrażenie, że pięknie i szczęśliwie przeżyte życie to najlepszy prezent jaki możemy sobie sami ofiarować.

 W swoich listach zapomniałam jednak dodać jednej bardzo ważnej rzeczy. Zapomniałam Ci w nich napisać, iż szczęście nie jest dla leniwych, ono upodobało sobie pracusiów. 

Bo choć recepta na nie jest bardzo prosta i zaczyna się od powiedzenia w naszej głowie TAK dla dobrego życia, to potem by dobrze żyć trzeba dzień w dzień, stosować się do zaleceń lekarza, a to już nie wszystkim niestety wychodzi. Kłodą pod nogi dla zdrowego, szczęśliwego życia są wygodne i bezwysiłkowe "nie" wypowiadane nawykowo przez nas samych. Nie mogę,nie dam rady, to na pewno się nie uda, nie ma sensu i tego typu zdania są prawdziwą radością dla smutku. Smutek lubi nasze "nie" i cieszy się z naszego "rezygnuje". Smutne i nieciekawe życie choć trudne, to jednak dla wielu jest proste, bo wymaga od nas jedynie bierności. Szczęście zaś jest niezmorodwanym atletą i chce byśmy wyciskali z siebie siódme poty. 

Szczęście zaczyna się dokładnie tam gdzie kończy się bajka, bo w zdaniu kończącym wszystkie dziecięce opowieści "...i żyli długo i szczęśliwie..." jest zapowiedź pracy nad tym, by tak właśnie było. Bo widzisz by żyć długo i szczęśliwie jak w bajce, trzeba codziennie rano w trudzie budzić swoją samoświadomość i uśmiech do siebie i świata. Trzeba wziąć się za bary z marzeniami i zrobić z nich cele, czyli jak pisze Karina Sęp w swojej książce "...marzenia z datą realizacji..", trzeba wreszcie zapomnieć o czarodziejskich różdżkach i dobrych wróżkach i zrozumieć, że najlepszą wróżką jesteśmy dla siebie my sami i to my właśnie potrafimy i możemy się o siebie i swoje życie dobrze zatroszczyć.

I wiesz kiedy myślę dziś o niestrudzonych pracusiach budzących codziennie rano swój uśmiech, przed oczami staje mi zmarła w tym tygodniu Małgorzata Braunek. Staje mi przed oczami zdjęcie Jej samej zrobione w szpitalu, gdy walczyła z rakiem. Staje mi przed oczami kobieta mężna i silna, odarta przez chorobę z atrybutów kobiecości, odarta ludzkim okiem ze szczęścia a jednak cała w swoim jestem bardzo piękna i szczęśliwa. Wiele pracy i sił trzeba włożyć by w szpitalnej sali na onkologicznym oddziale emanować takim pięknym uśmiechem, by emanować takim szczęściem i pięknem.

Tobie Iduś życzę takiej siły, siły do tego by każdego ranka spoglądając w lustro mówić to jest szczęśliwy dzień, to kolejny dobry i piękny dzień mojego życia.

Kocham Cię, Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz