poniedziałek, 9 marca 2015

Wybieraj kolor swoich dni


Wczoraj Kochanie był 8 marca. Planowo mieliśmy być w Warszawie, ponieważ wygrałam bilet na Festiwal Szczęście na Głowie, który odbywał się dokładnie tego dnia. 

Już od dwóch tygodni bardzo cieszyłam się na to wydarzenie, wspaniali mówcy, cudowna idea, miał być to dla mnie taki wiosenny akumulator.

Plany, planami a życie jest życiem, i tak oto w piątek pojawił się u Ciebie sporadyczny kaszel, w sobotę miałaś gorączkę, i wizyta u lekarza, tylko potwierdziła moje obawy, że zaczynasz kolejną chorobę i o podróżach nie ma mowy.

I tu zaczyna się lekcja pod tytułem sama wybieraj kolor swoich dni.

Chcę Ci napisać, że pozytywnie zaskoczyłam samą siebię tym, bo nie marudziłam tak jak to by było kiedyś, na chorobę, na to, że nie mogę być w Warszawie tak jak zamierzałam, tylko wzięłam teraźniejszość z całym dobrodziejstwem jakie niosła.

Po pierwsze ucieszyłam się, że w miarę szybko zorientowałam się, że coś Ci dolega i że udało nam się umówić wizytę u Pani Doktor na tyle wcześnie, że unikneliśmy zapalenia oskrzeli.

Po drugie pomyślałam, że festiwal festiwalem, jeszcze niejeden i nie dwa mi się w życiu trafią a Ciebie mam tylko jedną, więc czy może być większe szczęście jak móc być z Toba wtedy kiedy mnie potrzebujesz i przynieść Ci troszkę ulgi w ten trudny czas.

Po trzecie postanowiłam, że na festiwalu czy nie, możemy tego dnia świetować szczęśliwość, więc mimo choroby pięknie nas ubrałam, Tata zadbał o świeże kwiaty, Dziadek o słodkości, Babcia o przepyszny obiad, wiosna o słońce i tak oto spędziliśmy uroczą, słoneczną, wiosenną i bardzo rodzinną niedzielę.

To była ważna lekcja, która potwierdziła tylko to o czym już kiedyś Ci pisałam, że plany warto mieć, ale przy tym wszystkim trzeba zachowywać pewną elatyczność myślenia, pogodę ducha i dystans do tego co życie nam przynosi.

Nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie na wszystko mamy wpływ. Z całą pewnością jednak możemy wpływać na siebie, na nasze myśli i odczucia.

Kiedyś na przykład Iduś potrafiłam stracić w dosłownym tego słowa znaczeniu cały dzień a nawet i dwa na smutek i złość, dlatego, że Ktoś powiedział mi coś niemiłego, albo dlatego, że fryzjer mnie obciął nie tak jak trzeba, albo dlatego, że ubrania nie leżały tak jak powinny, albo dlatego, że własne kompleksy raziły mnie bardziej w oczy niż zwykle. Pozwalałam całkiem zwykłym sprawom lub całkiem nieznaczącym dla mnie ludziom wyprowadzić się z równowagi. I tak w tej beznadziei trwałam.

Aż w końcu zdałam sobie sprawę, że o swoich uczuciach, swoich dniach, swoim szczęściu decyduje ja sama.

Teraz gdy zdarza się coś nieprzewidzianego co uniemożliwia mi zrealizowanie zamierzonych planów, po prostu staram się działać w obrębie tego co teraźniejszość przynosi. Jestem trochę jak kucharz, który zagląda do lodówki, sprawdza co w niej jest a potem się zastanawia co też pysznego z tych właśnie składników może przygotować.

Bo wiesz życie naprawdę jest pyszne i bardzo smakowite jak się je przyprawi radością, wdzięcznością i miłością.

Miałam do wyboru przeżyć wczorajszy dzień w wielkim nienasyceniu, spowodowanym nieobecnością na festiwalu, albo dosmaczyć go czymś pysznym i przeżyć radośnie.

Wybrałam to drugie, skorzystałam ze słońca, które świeciło pięknie, z kwiatów, które przyniósł dzień kobiet, z ciepełka Twojego ciałka wtulonego we mnie pod kocem, z pyszności, które ugotowała Babcia, z kosmetyków, dzięki którym wyczarowałam uroczy makijarz, ze słodkości, które dał nam Dziadek, i pogody ducha, którą przecież mam w sercu i wymalowałam sobie tym wszystkim piękny, kolorowy, zupełnie niepowtarzalny dzień, jeden z tych, które wspomina się z uśmiechem.

Namawiam Cię Iduś byś była dobrym kucharzem i wyczarowywała pyszne dni, w oparciu o składniki, które daje Ci życie.

Jest kilka sprawdzonych sposobów na pogodę ducha nawet w te bardziej szare dni.


Po pierwsze warto sprawnie poruszać się w świecie emocji. Umieć je rozpoznawać, nazywać i co więcej wiedzieć co je w nas wywołało. Wielu ludzi nie jest świadomym tego, że czasem złoszczą  się na kogoś, kto niczemu nie jest winien, bo ktoś inny był katalizatorem ich złości. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że świat jest tak samo piękny codziennie a to ich emocje sprawiają, że jednego dnia chodzą po ziemi jak uskrzydleni a innego wszystko ich drażni. Żyję się naprawdę o wiele łatwiej, kiedy o emocjach się coś nie coś wie i  jest się ich świadomym.

Po drugie warto mieć refleks i świadomość posiadanego wyboru, i włączać pauzę od razu kiedy czujemy, że zachowujemy się nie tak jak byśmy chcieli. Steven Covey proponował zabawę w małpę, która polegała na tym, że gdy któryś z członków jego rodziny się zagalopowywał w swych reakcjach, to inni udawali wówczas małpę, żeby mu przypomnieć, że przecież czlowiek może wybierać, że nie musi reagować w ten sposób. Każdy z nas może wymyśleć dla siebie jakiś znak stopu, który pomoże mu dawać ujście emocjom bez szkody dla niego i innych ludzi, musi tylko tego chcieć.

Po trzecie warto przestać mówić "jutro" a zacząć mówić "dzisiaj". Jutro jest sprzymierzeńcem stagnacji i nic nierobienia. Dziś jest najlepszym przyjacielem zmiany. Kiedy budzę się jakaś nieswoja, w niezbyt dobrym humorze, albo coś wywoła we mnie złość, nie czekam do jutra ze zmianą nastroju. Działam od razu. Szukam pomysłów na to, jak już dziś poprawić mój humor, a co za tym idzie mój dzień lepszym. To sprawia, że naprawdę coraz mniej mam straconych dni, których nie chciałabym wspominać.

Pamiętaj Iduś, że możesz nie mieć wpływu na wiele rzeczy, ale  na to co czujesz, a raczej  na to jak radzisz sobie z emocjami, na to jakim myślom pozwalasz krążyć w głowie, i na to czy przyprawiasz swoje dni uśmiechem masz wpływ zawsze.

Kocham Cię, mocno, Mama





2 komentarze:

  1. Pięknie! Pisz częściej, proszę. Pozdrawiam. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu za miłe sercu słowa <3 obiecuję uważnie obserwować siebie i świat, żeby mieć o czym pisać :) pozdrowienia słoneczne, bo u nas za oknem nareszcie wiosna :)

      Usuń