środa, 30 kwietnia 2014

W krainie dystansu....


"Witamy w krainie dystansu..." to cytat zaczerpnięty z twórczości mojej koleżanki Magdy :) W czasach licealnych spotykałyśmy się na wakacjach i faktycznie zapamiętałam Ją, jako "uśmiech". Bo to co Magdę wyróżnia z tłumu to z pewnością szczera radosna twarz i uśmiech, także ten wyglądający z oczu.

Czy Magda  ma "wszystko" - nie wiem, bo już od bardzo dawna nie miałam sposobności z nią porozmawiać, wiem jednak  na pewno, iż ma ona tą tajemną wiedzę, że szczęście i radość są w nas, no i ma dystans do siebie, świata i ludzi co czasem "podglądam" w jej blogowych wpisach.

Chcę Ci Kochanie napisać słów kilka o dystansie z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, iż uważam, iż jest on niezbędnym elementem by żyć szczęśliwie i radośnie a po drugie, dlatego, iż w ubiegłą niedzielę w Rzymie, miała miejsce podwójna kanonizacja i jako osoba wierząca postanowiłam Ci przybliżyć choć troszeczkę dwóch wyświęconych Papieży, okazuje się bowiem, iż obaj mieli oni dystans :)

Zaczynając od Jana XXIII, opowiadał On, iż kiedyś odwiedził Go anioł i powiedział mu, by "nie traktował On siebie zbyt poważnie".

To najlepsza anielska rada jaką słyszałam. 

Wiesz znam wiele kobiet, które powinny z niej skorzystać. Ja sama czerpię z niej na co dzień. 

Być może kiedyś sama doświadczysz godzin przed lustrem, kiedy w niezdecydowaniu będziesz mierzyć kolejne stroje by wyglądać perfekcyjnie. Wtedy przypomnij sobie radę Anioła,weź oddech, złap dystans i "nie traktuj siebie tak poważnie", bo naprawdę od źle dobranego koloru apaszki, bluzki czy czapki świat się nie zawali :) :)

Być może kiedyś poślizgniesz się na lodzie lub potkniesz się na chodniku wśród tłumu gapiów i będziesz miała chęć by zapaść się pod ziemię ze wstydu, wtedy przypomnij sobie radę Anioła, weź wdech, złap dystans i "nie traktuj siebie tak poważnie".

Być może kiedyś, ktoś powie Ci komplement taki jak mnie moja przyjaciółka Weronika, cytuje "pięknie Ci w tych okularach, bo zasłaniają Ci pół twarzy.." :), wtedy przypomnij sobie radę Anioła, weź oddech, złap dystans, śmiej się z tego i "nie traktuj siebie tak poważnie".

Może kiedyś tak jak mojej koleżance podczas wspinaczki na drzewo pękną Ci spodnie, wtedy przypomnij sobie radę Anioła, weź oddech, złap dystans i "nie traktuj siebie tak poważnie".

Może kiedyś tak jak Mnie przyjdzie Ci wybierać suknie ślubną w krótkim czasie a Panie w salonach ślubnych będą na Ciebie patrzeć jak na kosmitę, bo przecież "suknię trzeba wybierać minimum rok wcześniej", wtedy przypomnij sobie radę Anioła, weź oddech, złap dystans i "nie traktuj siebie tak poważnie".

Może kiedyś tak jak Ja doświadczysz zmian jakie dokonują się w ciele w wyniku ciąży, porodu, upływu czasu, wówczas weź oddech, złap dystans, "nie traktuj siebie tak poważnie"i koniecznie się uśmiechnij, bo z uśmiechem wygląda się piękniej w każdych okolicznościach przyrody :).

Może kiedyś w dniu Twojego ślubu tak jak to było u Mnie i u Taty spadnie śnieg, i będzie baaaardzo zimno, wówczas weź oddech, złap dystans i "nie traktuj siebie tak poważnie".

Dystans to jeden z kluczy do lekkości, radości i szczęścia.

Drugi kanonizowany Papież, nasz rodak Jan Paweł II, znany był z zabawnych powiedzeń i z tego, że lubił żartować. Kiedy był już bardzo chory i dziennikarze pytali Go o Jego zdrowie, zwykł odpowiadać, "że niestety nie wie jak się czuje, bo nie czytał jeszcze porannej prasy" :)

On miał dystans.

Wielcy ludzie są Wielcy między innymi dlatego, że mają dystans do Siebie i Świata.

Prawdziwie Wielkiego człowieka można poznać między innymi po tym, jak porusza się w krainie dystansu :)

Iduś życzę Ci byś była Wielka :) 

Kocham Cię, Mama

wtorek, 29 kwietnia 2014

O tym, że warto wiedzieć czego się boimy by zwalczyć w sobie ten strach



Jak wiesz Iduś jestem wielbicielem mądrości Yody :) :) scenarzysta "Gwiezdnych wojen" naprawdę się postarał i włożył w usta Staruszka wiele mądrych myśli.

Bardzo lubię scenę, kiedy Jedi omawiają kwestię przyjęcia do swoich kręgów młodego ucznia Anakina. Yoda jako ich przywódca, przymyka oczy i zatroskany mówi, iż wyczuwa w chłopcu strach, po czym dodaje: "Strach to ciemna strona Mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia." 

Od obejrzenia tej sceny wiele myślałam o strachu, stwierdziłam, iż skoro Yoda upatrywał w nim takiego zagrożenia i jak pokazały kolejne części filmu się nie pomylił, to może kryje się jakaś głębsza prawda w jego słowach. Postanowiłam przyjrzeć się strachowi, bo i ja się czasem boję...

Zaczęłam rozmyślać o obliczach strachu i o znaczeniach jakie kryją się w tym słowie.

W słowie strach znalazłam bojaźń, brak spokoju, fobie, grozę, histerię, lęk, marę, napięcie, płochliwość, stres, tchórzliwość, zamęt, zaniepokojenie, panikę i zamieszanie. To tylko część znaczeń i jak się im przyjrzeć to faktycznie za strachem nic dobrego nie idzie.

W praktyce strach ma różne oblicza.

Niektórzy ludzie, boją się na przykład tych którzy mają moc by realizować marzenia. Boją się siły innych, bo upatrują w niej swojej słabości. Niesłusznie. Do czego prowadzi ich ten strach....Yoda mial rację, za tym strachem podąża szybko gniew "że Ci inni mogą a ja nie" a za gniewem idzie nienawiść do świata i ludzi w ogóle. 

Są i tacy, którzy panicznie boją się zmiany. Wszystko co nowe traktują z wielką podejrzliwością. Strach ten sprawia, że tkwią w stałym punkcie, który nie do końca im pasuje. Rzeczywistość zaczyna ich uwierać, co prowadzi do nienawiści siebie i swojego życia. Trwają jednak oni w rzeczywistości zastanej, bojąc się, że nowe może być gorsze od "złego starego", i cierpią długie lata.

Są też tacy którzy boją się "innych", czyli wszystkich tych którzy myślą, czują, żyją inaczej niż oni. Ten strach także prowadzi do złości, ta do nienawiści, nienawiść zaś do cierpienia. Ile to razy w imię walki z "innością", człowiek posuwał się do straszliwych rzeczy. Ile to razy strach przed "innością" przyczyniał się do przekraczania nieprzekraczalnych granic szacunku i godności człowieka i innych gatunków. 

Są i tacy, którzy bojąc się o stratę tych, których kochają, wolą w ogóle nie kochać lub zniewalają ich i siebie tym lękiem.

Strach, kochanie nie jest dobry i mówię to ja Twoja Mama, choć wcale nie jestem wolna od lęku.

Przychodzi mi jednak do głowy, iż najlepszym "lekarstwem" na strach jest wiedzieć czego się tak naprawdę boimy.

Wiesz ja kiedyś myślałam, że bardzo, ale to bardzo boję się myszy. Biedne delikatne, puchate stworzonka przyprawiały mnie o ciarki na plecach. Kiedy przyjrzałam się temu strachowi, okazało się, że w myszach najbardziej przeraża mnie, ich szybkość, zwinność, niezauważalność i to, że w zasadzie nie podlegają one żadnej kontroli.

Aha!!! Dotarło wówczas do mnie, że to nie myszy się boję, ale tego czego w życiu nie jestem w stanie przewidzieć, tego na co nie mam wpływu.

W książce "Wychowanie do szczęścia" Pani Iwony Majewskiej - Opiełki znalazłam modlitwę, która pomaga mi teraz walczyć z tym lekiem:

"Boże daj mi siłę zmienić to, co mogę zmienić. Daj mi cierpliwość pogodzić się  z tym, na co nie mam wpływu. I daj mi mądrość odróżniania jednych spraw od drugich."

Ta modlitwa bardzo mi pomaga, pomaga uporać się ze strachem, wraz z nią w miejscu "zamętu" pojawia się "spokój", w miejscu "lęku" pojawia się "chęć szukania rozwiązań", a w miejscu "gniewu" zjawia się "cierpliwość" i "pokora".

I wiesz co dobrze, jest odkryć po tylu latach, że tak naprawdę wcale nie boję się myszy :)

Warto również Iduś, jak radzi w swojej książce "Kto zabrał mój ser" Spencer Johnson odpowiedzieć sobie na pytanie co byśmy zrobili, gdybyśmy się nie bali. Odpowiedź na to pytanie jest kluczem do naszych pragnień.

Autor tej książki podobnie jak Yoda, stwierdza, że kiedy pokonuje się swój lęk zyskuje się wolność.

Pisząc o strachu nie mogę Ci nie zacytować wielkiego z wielkich, kanonizowanego w tą niedzielę Świętego Jana Pawła II, który wielokrotnie powtarzał "Nie lękajcie się...".

Życzę Ci więc kochanie odwagi i wiary w Siebie oraz siły do walki o swoje marzenia, życzę Ci pokory i cierpliwości w chwilach, kiedy będą działy się rzeczy na które nie masz wpływu. I życzę ci prawdziwej wolności od lęku.

.....Anakin, bohater "Gwiezdnych wojen" zbłądził, pozwolił wygrać lękom, zapomniał, że "przyszłość jest w ruchu" i zależy od jego wyborów z dzisiaj.

A na nasze dzisiaj ZAWSZE mamy wpływ :)

Odwagi Kochanie :)

Dmucham wiatrem w Twoje młode jeszcze skrzydła.

Mama

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Szczęście to stan umysłu...


Jakieś trzy dni temu dzwoniłam Iduś do mojej bliskiej znajomej. Zwykła rozmowa telefoniczna z intencją umówienia się na kawę.

Głos jednak, który usłyszałam po drugiej stronie słuchawki dał mi wiele do myślenia i zmusił do refleksji. Jaki był?? Hmm gdybym miała go określić jednym słowem, to powiedziałabym, że był to głos zbolały.
Cały ładunek pozawerbalny zawarty w głosie mojej znajomej, zupełnie nie korespondował z tym co ona do mnie mówiła. Można by to porównać mniej więcej do tego, kiedy ktoś mówi do Ciebie, że je swoje ulubione lody, głosem tak smutnym jakby przeżywał największą życiową tragedię.

Taki głos u mojej znajomej słyszę już od bardzo, bardzo dawna. Kiedyś, kiedy byłam z nią bliżej, wiele razy słuchałam jej narzekań na rzeczywistość, która ją otacza i odpowiadałam na jej pytania jak może ją zmienić. Niestety każda moja rada zawsze odbijała się jak piłeczka od ściany i do mnie wracała, ponieważ moja znajoma zawsze znajdowała wiele przeszkód by nie móc dokonać tej czy innej zmiany.

Teraz było podobnie, moja koleżanka miała zbolały głos,  i mnóstwo rzeczy dookoła na które narzekała. Co więcej zbolałym głosem opowiadała już nawet o przyjemnościach życia, nie mogłam w niej odnaleźc ani grama entuzjazmu. Kiedy odłożyłam słuchawkę, zrobiło mi się żal mojej znajomej, bo wyobraziłam sobie jak trudno musi być budzić się codziennie z takim podejściem do świata. Poczułam też w sobie ulgę, że ja już z takim nastawieniem nie witam poranków, bo wierz lub nie, ale kiedyś byłam do niej podobna.

Po tej rozmowie też dotarło do mnie bardzo wyraźnie, iż szczęście to stan umysłu. Nie można go zmierzyć liczbą posiadanych przyjaciół, miłości, dzieci czy pieniędzy.

Szczęście to nie posiadanie wszystkiego, ale umiejętność znajdowania we wszystkim powodów do szczęścia.

Moja Koleżanka o zbolałym głosie, ma bowiem wszelkie zewnętrzne atrybuty by być szczęśliwą. Ma Ona kochającego Męża, dwie wspaniałe, zdrowe Córeczki, dom, bezpieczeństwo finansowe i możliwość zarabiania pieniędzy pracą, którą lubi. To wszystko nie czyni ją jednak szczęśliwą, bo nie ma ona dwóch ważnych aspeków: nie ma dobrego kontaktu ze sobą i swoimi prawdziwymi pragnieniami i nie potrafi myśleć pozytywnie.

Bo szczęście kochanie to nie bezproblemowa rzeczywistość dookoła nas, ale umiejętność myślenia o rzeczywistości w taki sposób by problemy przekuwać na wyzwania a najdrobniejsze sukcesy na nasze wielkie zwycięstwa.

Badzo pięknie i mądrze  pisze o tym w swojej książce "Wychowanie do szczęścia" Pani Iwona Majewska - Opiełka, szczególnie rozdział 13 - "Pozytywne Myślenie" polecam twojej uwadze.


Praktycznie rzecz ujmując z każdego etapu naszego życia można uczynić raj lub piekło. Spójrzmy choćby na mój przykład. Ja kobieta, która zawsze dużo pracowała i kochała swoją pracę, zostaje Matką, co więcej wyjezdżam do Niemiec z Twoim Tatą, ponieważ nie jest on związany z Polską zawodowo. Mogłabym uczynić piekło ze swojego zycia, koncentrując się na brakach, a nie tym co faktycznie zyskałam.

Mogłabym myśleć "że muszę siedzieć w domu i nie mogę pracować",jednak ja myślę, iż "mam wielkie szczęście, bo mogę być w domu i nie pracować i spędzać ten czas z Tobą, że to ogromny przywilej, bo dzięki temu nie omija mnie żaden  Twój uśmiech, żadna  Twoja nowa umiejętność, żadna zmiana"

Mogłabym myśleć. że "muszę zaczynać wszystko od nowa w innym kraju z barierą językową", jednak Ja myślę, iż "wybrałam wyjazd z kraju, byśmy mogli się razem budzić i zasypiać i że to cudownie, że mam szanse dzięki temu poznać inną kulturę, inny język i inne zwyczaje".

Mogłabym myśleć, że" jestem skazana na rzadszy kontakt z przyjaciółmi". jednak ja myślę, iż "chwilowy brak codziennego kontaktu z przyjaciółmi, tylko pogłębia nasze rozmowy a mnie daje przestrzeń do zbliżenia się wreszcie do samej siebie."

Sytuację życiową nie zawsze możemy zmienić, ale nasze myślenie o niej i nastawienie do niej zawsze Iduś.

Szczęścia nie da Ci to co posiadasz, szczęścia nie da Ci to co osiągniesz. Szczęście da Ci sposób w jaki myślisz o rzeczach, sytuacjach i swoich osiągnięciach.

Kiedyś jeszcze na studiach, kiedy rozpoczynała się wiosna byłam na spacerze z moją Koleżanką. Ja zachwycałam się podczas spaceru pierwszymi pąkami i tym, że widać nareszcie zieleń trawy, Ona widziała tylko psie kupy, które obnażył topniejący śnieg.

Ten sam park, ta sama wiosna - dwa różne spojrzenia.

Szczęście zaczyna się w naszych głowach Kochanie. Szczęście to stan umysłu.

I tego szczęścia z całego serca Ci życzę.

Kocham Cię, Mama

sobota, 26 kwietnia 2014

O czystości języka


Do napisania tego listu do Ciebie, skłoniała mnie Córeczko pewna rozmowa którą prowadziłam ostatnio na portalu społecznościowym.

Rozmowa ta dotyczyła religii. Początkowo wyglądała niewinnie, więc postanowiłam zabrać w niej głos. Ktoś z mojego rodzinnego miasta pytał w jaki sposób można dokonać apostazji, czyli wystąpienia z Kościoła Katolickiego. Jako, iż Ja jestem wierząca a Twój Tato nie, i temat ten nie jest nam obcy, postanowiłam pomóc osobie, która pytała i podzielić się informacjami, które na ten temat posiadam. Niestety pod jej wpisem z czasem zaczęło się robić niezwykle "ponuro". Mocne słowa, które wyglądąły do mnie z liter kolejnych wpisów, dały mi do myślenia. Nie spodziewałam się ich, tym bardziej, że w naszym domu o religii rozmawia się spokojnie z pewną otwartością na to co dla nas inne i nieznane. I choć Ja i Tata nie mamy tego samego wyznania, to mamy podobne wartości, wśród, których jest szacunek dla rozmówcy, nawet jak ma on inne zdanie, niż to, które reprezentujemy i pewna higiena języka, którego używamy.

Język, którym posługiwali się niektórzy uczestnicy rozmowy był naprawdę dla mnie trudny, bo bardzo daleki od tego, którym ja próbuje się posługiwać na co dzień. Celowo użyłam słowa "próbuje", bo jak wiadomo wszyscy czasem upadamy i mamy chwilę słabości, jednak chodzi o to, by wbrew tym upadkom próbować i ciągle od nowa dążyć do doskonałości.

Wracając do języka. Próbowałam przekazać jednemu z uczestników rozmowy, który jak na mój gust używał  za mocnych słów, mocnych i pełnych nienawiści  między innymi takich jak "katole" zamiast "katolicy", "wydalam" zamiast "mówię", "dziwne"  zamiast "inne" itp., że słowa mają moc i warto zwracać uwagę jak się je dobiera. Warto wiedzieć jakie jest ich znaczenie i co ze sobą niosą. Niestety nie zrozumiał On moich intencji i stwierdził, iż się "czepiam".

Dumna byłam z siebie w tej polemice Córeczko, ponieważ nie pozwoliłam wyprowadzić się z równowagi i na przekór ataków ze strony współrozmówcy byłam miła, grzeczna i spokojna. Dumna byłam, bo jak napisała kiedyś moja znajoma Emilka, "Panować nad sobą to największa władza". Ja wtedy panowałam, ale nie tylko pozornie, tylko prawdzwie miałam spokój w sercu i pewną dozę tolerancji dla inności tego Pana.

Tolerancję miałam, jednak, "ponury" i "złowieszczy" wydał mi się świat, który krzyczał do mnie z jego wpisów.

Odetchnęłam z ulgą kiedy postawiłam kropkę w ostatnim kierowanym przeze Mnie do Niego wpisie. Odetchnęlam z ulgą, że nie mam Go w gronie rodziny, czy bliskich znajomych. Odetchnęłam z ulgą, że moi bliscy i ja sama mówię pięknym jasnym i czystym językiem, który zdecydowanie bardziej kojarzy mi się z językiem miłości czułości niż nienawiści.

Według mnie Iduś język ma moc. Jest ogromna różnica pomiędzy emocjami jakie niosą ze sobą słowa: "Mama" a "Stara", "inny" a "dziwny", "gruby" a "pulchny", "upośledzenie" a "specjalne potrzeby edukacyjne", "muszę" a "wybieram", "żreć" a "kosztować" ... brr aż się muszę otrząsnąć z niektórych napisanych przeze mnie słów.

Język ma moc Iduś, warto więc decydować co się w nim znajdzie.

Ja Córeczko "kosztuję" a nie "żrę" ciasto do popołudniowej kawy, bo czuję się wtedy jakbym jadła królewski deser.

"Dzielę się dobrym słowem" i "mówię", a nie "wydalam", bo wówczas mam poczucie mocy i doniosłości wymiany myśli z ludźmi.

Jestem "Kobietą" a nie "Babą" bo w słowie kobieta oprócz siły zawarta jest także dojrzałość, szacunek i delikatność.


"Wybieram" a nie "muszę", bo w słowie wybór zawarta jest pewna wolność i odpowiedzialność.

Za słowami idą konkretne emocje, działania i znaczenia, więc warto dbać o słowa, którymi się otaczamy w świecie myśli i mowie.


Mam poczucie, że w parze z dobrym słowem idzie dobre, jasne, szczęśliwe i harmonijne życie, którego z całego serca Ci życzę.

Kocham Cię, Mama

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rzecz o magicznych słowach


Prawie każde dziecko opuszczając przedszkole, wie, że w kontaktach społecznych jest kilka słów najważniejszych, mówiąc językiem dzieciństwa magicznych. Najczęściej przybliżane są im trzy słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Ja rozszerzyłabym tą listę jeszcze o wszechmocne TAK i NIE. Ale o tym pisałam już Iduś do Ciebie w innych listach.

Wracając do podstawowej trójki, jak się przekonasz od najmłodszych lat będziesz uczona ich wypowiadania. To bardzo dobry zwyczaj, bo mam wrażenie wdrukowuje nam na stałe PROSZĘ, PRZEPRASZAM, DZIĘKUJĘ do naszego słownika i podświadomości.


Mam jednak poczucie, iż by słowa te przetrwały z nami długie lata i miały się w "dobrym zdrowiu", samo mechaniczne wdrukowywanie, nie wystarczy. Trzeba jeszcze wyjaśnić, po co tyle "tuszu" dla kilku słów i gdzie drzemie ich siła.


Więc dziś Iduś zdradzę Ci sekret wielkiej mocy słów magicznych.


PROSZĘ.

PROSZĘ kochanie to klucz do pomocy, wsparcia, ratunku, ochrony, wstawienictwa, wybawienia i rozwoju.


Jeśli ktoś został przez rodzinny dom, przedszkole, szkołę wyposażony w słowo PROSZĘ, to ma w kieszeni prawdziwego Super Bohatera, którego w chwilach małych i wielkich trudności, może przyzywać na ratunek.

Nie daj się zwieść fałszywemu obrazowi, tego słowa, które niektórzy malują jako słabość. W PROSZĘ nie ma nic ze słabości. W PROSZĘ jest olbrzymia siła, która pozwala pokonać w życiu najtrudniejsze chwile i umożliwia rozwój. Ponieważ jest we mnie coś z dziecka, bardzo lubię filmy na podstawie komiksów. Jeden z nich "Avengers" świetnie obrazuje PROSZĘ - ten film uzmysławia, że czasem nawet ludzie o super mocach muszą działać razem, by pokonać trudności. Dlatego Kochanie nie bój się prosić. PROSZĘ to klucz do super mocy :) PROSZĘ to jak telefon do Kapitana Ameryki, IRON MANA czy innego AVEGERSA :) 

Warto jednak pamiętać, że super moce mają nie tylko filmowi bohaterowie, ale także nasi bliscy i my sami. Co więcej nie tylko można ich prosić o udzielenie ich "super mocy", ale także o to by pomogli ją odnaleźć ją w nas samych. Dla przykładu: jeśli Babcia wspaniale piecze, można skorzystać z jej daru na dwa sposoby. Po pierwsze można ją poprosić by zrobiła coś pysznego, co nada smaku popołudniowej herbacie a po drugie można wykorzystać ten czas jako lekcje jak mąkę, cukier i jajka zmienić w coś co kradnie podniebienia. :) Ty decydujesz czy chcesz prosić o wędkę czy rybę!!!

PRZEPRASZAM


Jego synonimy dla mnie to: wybacz, uwolnij, widzę, że jesteś.  PRZEPRASZAM to klucz do tego jak stanąć na nogach po upadku i jak wyciągać lekcje z błędów. PRZEPRASZAM jest jak odrobiona praca domowa przynosi ulgę i spokój kiedy wzywają do tablicy :). Przepraszam to klucz do wybaczenia, harmonii, to mapa, która pomaga podążać nową ścieżką. Nie warto bać się tego, iż przepraszam obnaży nasze błędy i słabości. Jest wręcz przeciwnie, przepraszam wyzwala i daje siłę do zmiany. 


Przepraszam to też droga do dostrzeżenia podmiotowości swojej i drugiego człowieka i do zauważenia, iż każdy ma granice. 

W przepraszam jest coś z pokory, szacunku, uważności, łagodności, spokoju, żalu i wolności, dlatego wypowiadane pięknie brzmi.

DZIĘKUJĘ


Czyli jestem wdzięczny. Piękne słowo bo kryje się w nim dostatek i uważność na to co mamy. W każdym dziękuję ukryty jest jednocześnie podarunek i niespodzianka. Kto nie lubi upominków?? Ludzie często zapominają, że za każdym dziękuję jest jakieś spełnienie, jakiś prezent. Ktoś kto nie umie wyrażać wdzęczności nigdy nie będzie czuł się obdarowany, nigdy nie poczuje jak wielki potencjał dostał od świata i jak wiele dali mu inni ludzie. Wraz z wdzięcznością przychodzi do naszego życia worek pełen wspaniałych prezentów. Słowo dziękuję jest jak telefon do św. Mikołaja, który w momencie odczuwania przez nas  wdzięczności wpada przez komin by zostawić mały upominek. Wraz z wdzięcznością nieodłącznie idzie radość, obfitość i zadowolenie z tego co już nas otacza.

Bez dziękuję nasze życie byłoby bardzo ubogie, dlatego trzeba często i głośno dziękować sobie, innym ludziom i światu.

I jeszcze krótka powtórka z TAK i NIE :)


TAK


to inaczej zgadzam się, chcę, pozwalam, jestem otwarta. Z każdym TAK dajesz przyzwolenie by coś lub Ktoś zagościł w Twoim życiu. Dlatego każde TAK warte jest przemyślenia i uwagi. Warto je mówić temu wszystkiemu co nas ubogaca.


NIE


to zabraniam, nie zgadzam się, odmawiam, protestuje. Każdy ma prawo by wyznaczyć taką granicę i pokazać innym znak stop w postaci tego słowa.


Gdy wachasz się między TAK i NIE warto skorzystać z magi NIE WIEM. Czas to sprzymierzeniec dobrych wyborów. :) Tylko nie zmuszaj ludzi by czekali na odpowiedź zbyt długo - nikt nie lubi żyć w niepewności.


Słowa są magiczne a  język czyni z nas prawdziwych czarodziejów. Zaklęciem jest znajomość znaczeń.


Dlatego życzę Ci Iduś uważności.


Kocham Cię, Mama.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Wdzięczność


Dziś Iduszko są moje 32 urodziny, pierwsze urodziny spędzone w Twoim towarzytstwie, nie licząc tych kiedy rok temu byłaś jeszcze w moim brzuchu i z wielką radością i niepewnością zarazem oczekiwałam Twojego przyjścia na świat.

Ten urodzinowy list Idusiu chcę poświęcić wdzięczności. Wspaniałemu uczuciu, które, gdy już zagości w sercu ma wielką i niezwykłą moc. Dar tego uczucia odryła przede mną Iwona Majewska - Opiełka (która teraz podbija moje serce :) ). Odkryłam Ją dzięki mojej koleżance ze studiów Marcie Drozd i nieustannie zaskakuje mnie tym jak podobnie myśli i czuje czytając jej blogowe wpisy). 


Czy wiesz, Kochanie skąd w życiu bierze się poczucie obfitości, cudownego zaspokojenia, zadowolenia z tego co się posiada. Otóż jak pisze na swym blogu pani Iwona, to bardzo proste, to "zaczyna się od wdzięczności, od szczerego cieszenia się tym co nas otacza".


Postanowiłam więc, że dzień moich urodzin będzie dniem wdzięczności:


Wdzięczności za to, że było mi dane przeżyć te 32 lata,


Wdzięczności za to, że mam pomocnych i wspierających Rodziców (zdradzę Ci Córeczko, że masz naprawdę fajnych Dziadków :))


Wdzięczności, za to, że mogę być starszą siostrą dwóch Wspaniałych Braci :)

Wdzięczności za to, iż na przestrzeni tych lat spotkałam tylu niezwykłych ludzi, dzięki, którym mogłam poszerzać perspektywę widzenia rzeczy,


Wdzięczności za to, iż w swym 32-letnim życiu "dorobiłam" się  kilku sprawdzonych, wspaniałych przyjaciół,


Wdzięczności za to, iż dane mi jest doświadczyć czym jest pasja, 


Wdzięczności za to, iż wiem, iż Miłość to nie tylko wytwór hollywoodzkich scenarzystów, ale zdarza się naprawdę w relanym życiu,


Wdzięczności za każdą odbytą podróż tą w głąb świata i w głąb siebie,


Wdzięczności za to, iż umiem smakować życie  i nie spożywam go beznamiętnie,


Wreszcie wdzięczności za to, iż doczekałam chwili, kiedy w dniu swoich urodzin mogę nosić imię Córki, Siostry, Żony, Matki i szczęśliwej spełnionej Kobiety.


Wdzięczna jestem za to, iż kolejne życzenia wypowiadane szeptem przy zdmuchiwaniu urodzinowych świeczek, z każdym rokiem się materializowały,


Wdzięczna jestem za to, iż dziś znowu zdmuchnę taką życzeniową świeczkę... niezwykłą, bo zdmuchiwaną w Taty i Twoim towarzystwie


Wdzięczna jestem za każde 100 lat  i każde najlepszego, które ludzie dziś kierowali w moją stronę :)

W dniu swoich 32 urodzin Kochanie jestem bardzo szczęśliwa i za to szczęście wdzięczna.


I chcę Ciebie Córeczko nauczyć beztroskiej szczęśliwośći przeżywania chwil i przekazać Ci chęć bycia wdzięcznym na codzień nie od święta.


Życzę Tobie, Sobie i Tacie by poczucie wdzięczności wypełniało nasze serca każdego dnia.


Bo każdy z nas ma mnóstwo rzeczy za które może być wdzięcznym, musi to tylko dostrzec.

Bdw żeby nie było tak patetycznie wdzięczna jestem za to, że kończąc 32 lata wyglądam na 24... Czyż nie...? :) :)


Kocham Cię, Mama.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Świętować trzeba każdy dzień


Święta Wielkanocne zbiżają się wielkimi krokami. Wszędzie widać jajeczne dekoracje, a w domach wre praca, ludzie wietrzą pościele, myją okna. Część osób tych wierzących odkurza też dusze. Zapewne w momencie wielkiego finału, wielu ludzi ubierze się odświętnie, pójdzie do kościoła, odwiedzi bliskich a z kredensu wyjmie i przetrze z kurzu najlepsze talerze.

I nie maw tym  nic złego, to nawet bardzo dobre zwyczaje, z tym, że jak dla mnie powinny mieć miejsce codziennie.

Każdy dzień powinniśmy traktować jakby był świąteczny. Bo czy nie jest Iduś cudem to, że kolejny raz otworzyliśmy oczy i możemy celebrować swoje istnienie.

Warto uświetniać każdy dzień, bo choć to zabrzmi banalnie, każdy może być tym ostatnim.

Każdego dnia warto znaleźć czas na okiełznanie bałaganu zewnętrznego i duchowego.

Każdego dnia warto znaleźć czas chociaż na jeden piękny posiłek, zjedzony przy ładnie nakrytym stole i na pięknych talerzach. 


Bardzo polubiłam ten zwyczaj kiedy mieszkałam we Francji i przeniosłam go do naszego domu. Pięknie zastawiony stół, piękny, prosty i smaczny posiłek i dużo rozmowy, wbrew hołdowanej w Polsce zasadzie, że jak "pies je to nie szczeka". Z całym szacunkiem dla psów, które kocham, w naszym domu przy posiłkach od zawsze się rozmawia i będzie się rozmawiało.

Każdego dnia warto znaleźć czas na spotkanie z bliskimi. Bo nigdy nie wiemy ile wspólnego czasu nam zostało. 


Ostatnio dotarła do mnie informacja, iż jedna z moich znajomych ma raka, lekarze nie wiedzą ile zostało jej czasu, wiedzą, że oni już nic nie mogą zrobić. Ta znajoma ma kochającego meża, trójkę dzieci: syna w klasie 6, córkę w klasie 3 i najmłodszego synka lat 3. Sama ma 39 lat. Jak dowiedziałam się o jej chorobie to płakałam, bo jako matka nie mogłam nie płakać, że innej Matce los zgotował taką historię. Wyłam z bezsilności i po ludzku poszukiwałam cudownych klinik uleczających raka, chcąc działać. Płakałam i wściekałam się na zmianę, modląc się za Nią i za Nas byśmy wszyscy zdążyli okazać sobie Miłość.

Zrozumiałam też, że w każdym dniu trzeba dużo robić dla swych Bliskich i dla Siebie. W każdym dniu warto dla Nich  i dla Siebie znaleźć dobre słowo, czuły gest i choć chwilę na wymianę spojrzeń. Spotkań z Bliskimi i z Sobą nie wolno odkładać na potem, nie mogą one mieć miejsca od święta...

Każdego dnia warto znaleźć coś co nasz dzień uświetni, upiększy, uskrzydli.

Czasem spacer, czasem piękny strój, czasem kawę wypitą właśnie w tej a nie w innej filiżance, w towarzystwie tej a nie innej osoby, czasem książkę, czasem film, czasem coś pysznego dla ciała, czasem coś pysznego dla ducha.


Każdy dzień warto przeżyć Pięknie.

Każdy dzień trzeba upiększyć Kochanie, każdy dzień trzeba uczynić świątecznym. Bo świętem jest każdy dzień naszego istnienia.


Kocham Cię i życzę Ci by każdy Twój dzień był dla Ciebie świętem i radością.

Przytulam, Mama

piątek, 11 kwietnia 2014

By wznosić się ku górze, trzeba kochać podłoże po którym już się stąpa...


Idusiu, chcę Ci zdradzić dziś pewną prawdę, która w znaczej mierzę ułatwiła mi życie.

Punktem wyjścia do pozytywnych zmian i do rozwoju osobistego jest miłość i sympatia do tego co posiadasz, co potrafisz i kim jesteś w chwili obecnej.

Nie dokonasz zmiany na lepsze, jeśli podłożem Twojej motywacji, będzie złość na to co los Ci ofiarował na starcie i zazdrość, że innym użyczył więcej talentów.

Prosty przykład, który podpowiada mi wiosna (w prasie, aż roi się od artykułów na ten temat), ochudzanie skazane jest z góry na porażkę, jeśli osoba, która je podejmuje nie lubi siebie i nie obdarza się uśmiechem rano w lustrze przed podjęciem tego wysiłku.

Dieta, zmiana sposobu życia powiedzie się dopiero wówczas gdy ten, kto ją podejmuje, powie, że lubi siebie już dziś i dopieści ciało dobrym słowem, pięknym zapachem i ładnym strojem.

Rozwój zawodowy, poszerzenie swojego warsztatu, zwiększenie swoich kompetencji uda się tylko wówczas, gdy powiesz sobie już dziś: "Jestem taka świetna a jeśli się postaram będę jeszcze lepsza".

Jeśli na początku lotu, podetniesz sobie skrzydła złym słowem, niewiarą w siebie i niezadowoleniem z tego co potrafisz to uwierz mi, nigdzie nie dolecisz.

Rozwój osobisty nie dokona się również, gdy motywem do jego podjęcia jest zazdrość, podszyta gniewem i zlością na innych, że im się udaje.

Gdy chcesz się rozwijać i dokonywać pozytywnych zmian w swoim życiu rozwijając swoje pasje, nie upatruj w sile innych swojej słabości.

Gratuluj tym, których kreatywność, pasje i idee Cię urzekają. Chwal ich, podpatruj i kibicuj.

Na łące jest miejsce dla piękna wszystkich kwiatów, dlatego z pokorą podziwiaj piękno innych ludzi, pielęgnując z zapałem swoje własne.

Nie trać cennego czasu, który możesz wykorzystać na samodoskonalenie na złożeczenie tym, którym w życiu wychodzi.

By dokonywać pięknych zmian w sobie i swoim życiu, trzeba mówić sobie "Kocham siebie i swoje życie już dziś". Czasem nasz potencjał jest już na starcie dużo większy niż myślimy. :)

Warto mieć listę 50 swoich pozytywnych cech i 50 rzeczy, które czyni Twoje życie dobrym, by wyciągać ją z rękawa w "czarne czwartki". :) warto obok tej listy napisać imiona ludzi, którzy w chwili zwątpienia podniosą Cię na duchu i przypomną, że Jesteś cudem :) i możesz cuda czynić :)

Życzę Ci córeczko byś kochała  siebie i daną Ci codzienność a jednocześnie miała odwagę by patrzeć ku górze i sięgać po więcej :)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Warto umieć mówić TAK temu co dla nas DOBRE


Było już o trudnej sztuce odmawiania Iduś, więc nie może zabraknąć w moich listach do Ciebie kilku zdań o innym równie ważnym słowie. Nie może zabraknąć lekcji o mówieniu TAK.

Bardzo ważną życiową umiejętnością jest nauczenie się mówienia TAK Sobie i swoim potrzebom, oraz rzeczom i ludziom, których obecność jest dla nas dobra.

Warto w życiu mówić Tak sobie i potrzebom swojego ciała i ducha.

Warto powiedzieć Tak swojemu ciału wsłuchać się w jego głos i dbać o nie nie tylko wówczas, gdy choruje, ale przede wszystkim wówczas gdy ma się dobrze i potrzebuje jedynie odrobiny czułości.

Warto powiedzieć Tak ciału poprzez codzienną gimnastykę, przyjemnościowy masaż albo zwyczajny spacer, czy posmarowanie się balsamem o ulubionym zapachu.

Warto powiedzieć Tak naszemu ciału i iść spać, gdy domaga się ono odpoczynku.

Warto powiedzieć Tak swojemu ciału i pomyśleć o pokarmie jako o paliwie, które zasila ten nasz silnik i odżywiać się zdrowo i racjonalnie z odrobiną luzu i elastyczności dla małych przyjemnościowych grzeszków.

Warto powiedzieć tak naszemu ciału i dopieścić je czasem słowem, ładnym strojem, pięknym zapachem i miłym mu dotykiem - czasem utulenie przez kogoś bliskiego działa cuda.

Naprawdę warto to zrobić, Iduś.

Warto powiedzieć tak potrzebom Ducha i znaleźć czas w naszym grafiku na przeczytanie wartościowej książki czy obejrzenie ciekawego filmu.

Warto powiedzieć TAK potrzebom Ducha, przez życie w zgodzie z własnym sumieniemi i nie wikłanie się w kłamstwo.

Warto powiedzieć TAK potrzebom Ducha przez znalezienie chwili na posłuchanie ulubionej muzyki, pójście na ciekawy koncert, spektakl teatralny czy wizytę w kinie.

Warto powiedzieć TAK dla potrzeb Ducha i selekcjonować to co do niego dociera, karmić go tym co go ubogaca.

Warto powiedzieć Tak dla potrzeb Ducha i znaleźć chwilę w ciągu dnia na wyłączenie myśli  i zanurzenie się w spokoju.

Warto naprawdę warto, Córeczko.

Wreszcie warto w swoim życiu powiedzieć TAK ludziom, którzy czynią to życie lepszym. Warto otaczać się takimi osobami, które potrafią nas wesprzeć w chwilach smutku, ale również umieją radośnie wiwatować w czasie naszego sukcesu.


Warto otaczać się ludźmi, którzy mają dobre poczucie własnej wartości, bo tylko tacy nie będą się obawiać naszego rozwoju i siły.

Warto powiedzieć Tak własnym chwilom slabości i porażkom, wszak nie chodzi o to by nie popełniać błędów, ale by się na nich uczyć, nie chodzi o to by nie upadać, ale o to by wstawać i iść dalej.

Warto powiedzieć Tak Miłości do Siebie, Ludzi i Świata.


Warto powiedzieć Tak dobrym myślom, dobremu słowu, dobrym ideom i dobrym ludziom, bo ubogacają nasz świat.

Warto powiedzieć TAK życiu i pięknie zagospodarować czas swojego istnienia.


Takich TAK na twojej drodze życzę Ci jak najwięcej.

Kocham Cię, Mama.

niedziela, 6 kwietnia 2014

O tym jak niemożliwe staje się możliwe


Iduś będę monotematyczna :) Dziś znów będzie o Yodzie i jego mądrościach. Swoją drogą mam nadzieję, że kiedyś obejrzymy sobie razem "Gwiezdne wojny" i że choć odrobinę Ci się spodobają :) albo nie odrobinę tylko bardzo tak jak mnie :) Bo ten film to prawdziwa skarbnica mądrości pod warunkiem, że się  umie patrzeć i słuchać.

Dziś o scenie, która szczególnie mi się podoba. Yoda uczy w niej Luka zarządzać mocą. Pokazuje jak jej używać. W pewnym momencie prosi by chłopiec siłą swej woli przeniósł swój latający statek kosmiczny. Luke patrzy na staruszka z lekkim przerażeniem, jakby był obłąkany. Podejmuje próbę, jednak stwierdza, że to na nic i w końcu odpuszcza. Yoda mruży swoje wielkie oczy, kręci głową i sam (a jest to staruszek o lasce!!) dzięki swojej mocy przenosi statek. Wówczas chłopak przeciera, ze zdumienia oczy i mówi: "Nie wierzę" na co Yoda odpowiada: "I właśnie dlatego Ci się nie udaje"... dodaje jeszcze po chwili by chłopiec nie sądził go po wielkości, po pozorach.

Tyle mądrości jest w tej scenie córeczko. Tyle mądrości ...To najprawdziwsza prawda, iż jeśli w Twojej głowie jest coś niemożliwym, to możliwym w relanym życiu nie będzie.  Jeśli już na poziomie wyobraźni i myśli nie dajesz szans jakiejś idei, jakiemuś marzeniu, to nie podejmiesz nigdy wysiłku jego realizacji w realnym życiu. Jeśli już na poziomie planu w swojej głowie, mówisz jakiemuś marzeniu: "nie wierzę", to nigdy się ono nie ziści.

Ten kto nie umie zobaczyć pod powiekami siebie jak pływa - nigdy nie wejdzie do wody by spróbować się tego uczyć.

Ten kto w wyobraźni nie umie zobaczyć siebie jako prawnika, lekarza, pedagoga, inźyniera, nigdy nie wybierze studiów o danym kierunku.

Niepełnosprawny, który nawet w swojej głowie nie widzi siebie w pełni sprawnego, nie podejmie wysiłku by próbować osiągać sprawność.

Bo wszystko co się dzieje w realnym życiu jest jedynie odbiciem idei, które powstają w naszym sercu i głowie.

I jak powiedział Yoda nie należy sądzić po wielkości i pozorach. Bo czasem Ktoś, kto w oczach świata ma mniej, osiąga ostatecznie więcej.

Ktoś, kto według medycyny powinien nie żyć, jednak żyje i ma się świetnie.

Ktoś kto jest niepełnosprawny i według świata powinien być raczej samotny, ostatecznie doświadcza więcej miłości niż którakolwiek pełnosprawna osoba.

Ktoś kto pozornie nie ma zadatków fizycznych na sportowca ostatecznie dzięki wierze w siebie i we własne marzenia i dzięki podjętemu wysiłkowi zdobywa złote medale.

Gdyby Leonardo Da Vinci nie wierzył, iż człowiek może wzbić się w powietrze nie zaprojektował by pierwszej lotni.


Gdyby Antonio Meucci i Aleksander Bell nie uwierzyli w inną formę komunikowania się niż telegram nie mielibyśmy dziś telefonów

Gdyby bracia Wright nie wierzyli w swoją idee o żelaznym ptaku nie mielibyśmy samolotów.

Wielkie rzeczy powstawały dzięki ogromnej wierze w siebie i własne idee i determinacji ich realizacji.


Dlatego życzę Ci Iduś ogromnej wiary w Siebie i Swoje marzenia i głębokiego mądrego spojrzenia, które nie da się zwieść pozorom.

Caluje Mama.

sobota, 5 kwietnia 2014

Przyszłość jest w ciagłym ruchu, jest wyborem teraźniejszości.


Dziś Iduś chcę Ci powiedzieć, że wszystko, albo prawie wszystko w naszym życiu to wybór.

Bardzo lubię scenę z "Gwiezdnych wojen" - (nawiazem mówiąc "Gwiezdne wojny": to jeden z moich ulubionych fimów), kiedy Luke pyta Yodę o przyszłość. Luke jest niecierpliwy, jednocześnie martwi się o swoich przyjaciół i chce wiedzieć już dziś co z nimi będzie. Yoda mu wtedy odpowiada jedną z najmądrzejszych rzeczy jaką o przyszłości słyszałam. Odpowiada, że "przyszłość niewyraźna jest, bo jest w ciągłym ruchu". 


To jedno zdanie córeczko powala mnie na łopatki, bo zawiera w sobie całą kwintesencję tego czym przyszłość jest. Otóż przyszłość jest naszym wyborem teraźniejszości. Jest niewyraźna i jest w ciągłym ruchu, bo zależy od naszych działań tu i teraz. Od naszych wyborów z dzisiaj.


Pamiętaj o tym, że tak naprawdę wszystko jest wyborem dzisiaj. Gdy wstajesz rano i patrzysz w lustro, możesz powiedzieć sobie: "To będzie dobry, dzień. Nie pozwolę sobie dziś na złość, smutek, to będzie mój piękny dzień".

I uwierz mi taki własnie będzie.

Możesz też inaczej, możesz powiedzieć: "Co za okropny dzień, fatalnie, ze zaczyna się tak wcześnie" - i to też się spełni. 

To ty wybierasz tym co myślisz, tym co mówisz i tym co robisz swoje dzisiaj i jutro. To ty swoimi wyborami tworzysz swój świat. O tym jaki będzie początek tygodnia, decyduje jak spożytkujesz czas w weekend, to jaki będzie Twój poranek, zależy od tego czy w nocy wypoczniesz.

Kiedy wybierasz piękno, spokój, radość, cierpliwość to te wartości naprawdę zjawiają się w Twoim życiu i to nie są czary, tylko zmaterializowane myśli w postaci Twoich działań.


Kiedy wybierasz smutek,, złość, rozgoryczenie, zmęczenie to nim się obejrzysz rozpanoszą się one w Twojej rzeczywistości.


Ty wybierasz. Jutro jest w ruchu, dzisiaj jest w ruchu, życie jest w ruchu. To od Ciebie zależy czym zapełnisz obraz swojego życia.


Wierzę, że barwy, które wybierzesz do namalowania twojego życia będą jasne, kojące i piękne. 


Tego Ci życzę, ale pamiętaj, że to Ty trzymasz pędzel :)