wtorek, 24 lutego 2015

Francuskie lekcje - prostota


Dziś Iduś zdradzę Ci kolejną "francuską tajemnicę", która pomaga w utrzymaniu zdrowego ciała. Znały ją także Twoja Babcia a moja Mama i Twoje obie Prababcie a imię jej "prostota".


Już po kilku kolacjach u moich znajomych zoorientowałam się, że Francuzi kochają wprawdzie pyszne jedzenie, ale nie lubią zbyt wiele czasu spędzać w kuchni, dlatego ich posiłki były proste, pożywne, smaczne i oczywiście bardzo szybkie w przygotowaniu.

Owszem Francuzi kochają croissanty i inne wymyślne potrawy, ale na wymyślność we własnym domu decydują się rzadko, natomiast na co dzień przyświeca im idea zdrowych i szybkich posiłków, ponieważ żadna Francuzka nie będzie codziennie przygotowywała czasochłonnych potraw. 

Francuskie kolacje były więc pełne warzyw gotowanych na parze, podawanych z przepysznymi sosami, tart, ryb lub innych chudych mięs, serów, pieczywa z pobliskiej piekarni i kończyły się deserem, którym bynajmniej nie były żadne czasochłonne wypieki tylko raczej owoce zapiekane pod kruszonką, lub bezmączne ciasta czekoladowe, które można było wymieszać jedną łyżką.

Francuzi zawsze też korzystali z warzyw i owoców sezonowych, w które zaopatrywali się na pobliskim targu, który był miejscem prawdziwej uczty dla oka, nosa i podniebienia. Wypłeniony był przepięknymi barwami, zapachami i smakami. Sprzedawcy dbali by było to bardzo czyste, estetyczne i smakowite miejsce. Cieszę się, że i w Polsce coraz więcej jest własnie takich miejsc, gdzie dba się o piękno w sklepie czy na targu w równym stopniu co w galeriach sztuki. Bo przecież gotowanie to także sztuka i duża część naszego życia, szkoda by ją więc bylo sprowadzać do brudnych stoisk i bylejakości. Wracając do francuskiej kuchni, wbrew pozorom jest ona jednak pochwałą dla prostoty i wyraz poszanowania czasu gospodyni.

Zasadę prostoty i korzystania z dóbr, które akurat daje natura znały już Twoje Prababcie. W sezonie truskawkowym w ich kuchniach panoszyły się truskawki a wiosną i latem z garnków unosił się zapach kalafiorowej lub szczawiowej zupy. 

Twoje Prababcie podobnie jak Francuzi, nie uznawały kuchni "instant" i wynalazków z torebek, za to bardzo chętnie kupowały pomidory ze szklarni od swojej sąsiadki, czy zrywały jabłka we własnym sadzie.

Myślę, że prostota w kuchni i korzystanie z produktów lokalnych to kolejny sekret zdrowej diety, wart zapamiętania.

W dobie "gorących kubków" i ciast przygotowywanych w 5 minut w szklance w mikrofali, można zagubić smak zdrowia. By tak się nie stało trzeba obudzić zmysły. Warto wybrać się na zakupy na targ czy do pobliskiego warzywniaka by przypomnieć sobie prawdziwe smaki. Można być zaskoczonym jak wspaniale smakuje zwykła marchewka, pomidor czy jabłko.

Ja kocham warzywa, owoce, kasze i naturalne przyprawy. Można z nich wyczarować cudowne kremowe zupy, pożywne sałaty i pyszne desery, i wcale nie zajmuje to dużo czasu. 

Warto  też przyjrzeć się lokalnym restauracjom i piekarniom a nie robić zakuby jedynie w tzw. "sieciówkach." Muszę przyznać, że Francja zaskoczyła mnie między innymi tym, iż większość sieciowych restaracji świeciła tam puskami i znajdowały się one głównie na obrzeżach miast. Natomiast lokalne małe restauracyjki i sklepiki miały rzeszę swoich stałych klientów. Bo Francuzi kochali to co proste, to co lokalne, to co mogli uznać za "swoje". 

Prostota i lokalny patriotyzm to ważny klucz nie tylko jesli chodzi o zdrowię i sposób odżywiania. Ale o tym innym razem.

Jedzenie ma być przyjemnością Kochanie a nie zmorą życia. Dlatego wąchaj, smakuj i zatapiaj zęby w tym co zdrowe i naturalne. Szanuj przy tym Siebie i swoje zmysły  i nie karz im zadowalać się tym co tylko prawdziwe jedzenie udaje.

Kocham Cię, Mama

2 komentarze:

  1. Cudownie mi to czytać! Czyli to prostota, a nie lenistwo, jak przywykłam słyszeć... Bliskie mi to co piszesz Ewo. Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowaniie prostota Aniu :) Cieszę się, że mamy podbne spostrzeżenia :) pozdrowienia już prawie wiosenne przesyłam :)

      Usuń