Największe
odkrycia i najlepsze pomysły podpowiada rzeczywistość, trzeba tylko
zamknąć paszczę, otworzyć szerzej oczy i po prostu popatrzeć. Tak było i
tym razem.
Mróz był tego dnia siarczysty, a ja tuptałam z nogi na
nogę, próbując w ten sposób się ogrzać, oczekując przy przejściu dla
pieszych, aż światło wreszcie zmieni się z czerwonego na upragnione
zielone. Była siódma rano, ja bez śniadania, zmarznięta przemierzałam
Świętokrzyską w drodze do pracy brr i jeszcze te światła się sprzysięgły
przeciwko mnie, tak sobie myślałam i tuptałam, kląc pod nosem
jednocześnie, gdy nagle obróciłam głowę w prawą stronę i ku mojemu
zdumieniu na drugim przejściu, dostrzegłam zielone światło. Co więcej
ta droga też prowadziła do mojej pracy.
I nagle doznałam olśnienia:
czerwone światła palą się tylko w naszej głowie. Wystarczy poszerzyć
perspektywę, zmienić punkt widzenia i już mamy zielone. To było coś
Iduś. Zdumiewające jest to jak przyzwyczajenie sprawia, że idziemy tylko
utartą ścieżką, woląc tuptać, kląć i złorzeczyć zamiast spojrzeć
szerzej i zauważyć, że obok jest zielone światło na drodze do naszych
marzeń. Od tego dnia czerwone światło nie istnieje już w mojej
świadomości jako znak Stop. Czerwone światło to tylko sygnał, do obrania
innej drogi prowadzącej do tego samego celu. Czerwone światło to dla
mnie czas, by czasem zwolnić i właśnie potuptać i pomyśleć czy cel jest
warty drogi.
I wreszcie zdradzę Ci coś jeszcze Iduś, moją wielką, małą, "niegrzeczną" tajemnicę. Czasem można też przejść na czerwonym :) Tylko trzeba być absolutnie gotowym na konsekwencje tego kroku. Przez wiele lat ja Grzeczna Dziewczynka, nawet o tym nie pomyślałam a przecież to takie proste. Czasem by sięgnąć po ważne marzenia można przebiec na czerwonym!
Ściskam Cię Iduś życząc Ci samych zielonych świateł na drodze życia, a gdy trafisz kiedyś na to czerwone, pamiętaj, że nie zawsze oznacza ono STOP!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz