piątek, 15 stycznia 2016

today is the day

Tak się Iduś złożyło, że przyszedł w moim życiu czas powitań i pożegnań. Co jakiś czas w naszej rodzinie, albo u znajomych rodzi się jakiś mały człowiek. Radość wtedy jest ogromna. Wraz z nim pojawia się nową energia, nowe zwyczaje, a czasem nawet powstają nowe tradycje. Pojawienie się na świecie Ciebie, czy Mani twojej kuzynki, córki mojego brata, i jego żony Eweliny dają wiele radości. Wszyscy lubią powitania. Jednak życie jest takie, że oprócz nich co jakiś czas przychodzi moment pożegnania. Ktoś na zawsze odchodzi. Zwykle mimo wszystko niespodziewanie. Bo przecież tak naprawdę nigdy nie wiemy, kiedy będzie koniec naszej, czy czyjejś ziemskiej wędrówki.

Nikt przecież nie przypuszczał że Wielkanoc, kiedy w lany poniedziałek popsuła się rura, w naszym domu, w związku z czym wizyta świąteczna, u cioci Krysi i wujka Kazika była krótsza, będzie ich ostatnią Wielkanocą. Gdybyśmy to wiedzieli pewnie byśmy tę wizytę przedłużyli.

Nikt nie przypuszczał że ciocia Władzia, która w zasadzie zawsze na coś tam była chora. Tym razem rozchoruje się już tak do końca. Bo jakoś trudno było sobie wyobrazić wizytę w jej domu bez sławnego już w anegdotach rodzinnych " no i co tam jeszcze słychać " i "jedzcie, bo to wszystko jadalne". Zdaniach wypowiadanych po zadaniu przez Ciocię już miliona pytań, i zjedzeniu nieprzyzwoitej ilości jedzenia.
W Wielkanoc święciłam Cioci koszyczek, a w każde Wszystkich Świętych rozgrzewałam się u niej herbatą. Skończyło się nagle i już nie wróci.

Nikt się nie spodziewał, że zaraz po Cioci jakoś szybko zestarzeje się jej mąż, wujek Tadeusz. Który pośpiesznie umarł przed Bożym Narodzeniem tak jakby nie chciał doczekać świąt bez Cioci.

Gdy umarł dziadek Mieczysław miałam 5 lat. Ale pamiętam, że też nikt się tego pożegnania nie spodziewał. Dzień był zwykły, słoneczny, suszyło się pranie, kiedy nagle na motorze podjechał wujek ze złą wiadomością, i zabrał Tatę do Dziadka, którego już w zasadzie tu na ziemi nie było. I nagle zwykły dzień zapisał się w kalendarzu rodzinnym jako dzień śmierci Dziadka.

Teraz gdy umierał Dziadek Aleksy, też niby wszyscy wiedzieliśmy, że coś jest na rzeczy, a i tak byliśmy zaskoczeni. Bo tak naprawdę zawsze mamy nadzieję, wierzymy do końca, że i tym razem wygra życie.

Śmierć taka już jest. Lubi mieć niepowtarzalne i niezapomniane wejście, lubi nas zastać przy pracy, lubi zaskoczyć.

Przed Bożym Narodzeniem umarła naszą psica Fiona. 2 dni wcześniej skakała jak szalona na spacerze, i tradycyjnie podkradała jedzenie ze stołu. A ledwie chwilę potem ją reanimowałam w oczekiwaniu na weterynarza. Nie udało się. Bardzo to przejmujące patrzeć jak uchodzi z Kogoś życie...

Te odejścia czegoś mnie nauczyły. Pokazały mi że śmierć to taki gość co zjawia się bez zapowiedzi.

Dlatego ważnych ludzi nie warto odkładać na jutro.

Ważnych marzeń nie warto odkładać na jutro.

Ważnych dla nas przyjemności nie warto odkładać na jutro.

Radości nie warto odkładać na jutro.

Miłości nie warto odkładać na jutro.

Bo rzeczywiste i namacalne jest tylko dzisiaj. Wczoraj zawsze jest już trochę za mgłą, oglądane z perspektywy zmienia kształt. Jutra w zasadzie nie ma póki nie stanie się dzisiaj. Dlatego warto być w teraźniejszości całym sobą i zajmować się tymi i tym co dla nas ważne.

Nie warto też chować urazy, bo życie jest zbyt krótkie, by nie dawać drugich szans. W perspektywie śmierci naprawdę niewiele jest rzeczy których nie można wybaczyć.

Nie warto nie mieć czasu na to co naprawdę dla nas istotne.

Nie warto wypełniać życie błahostkami bez znaczenia co kradną czas.

Nie warto nie być Sobą w swoim życiu.

Zachęcam Cię Iduś, być wypełniała po brzegi swoje dzisiaj, tym co dla Ciebie ważne, tym co daje Ci radość. A zwłaszcza byś wypełniała swoje dzisiaj Tymi których kochasz, bo  jutro już ich może nie być. Nie odkładaj ludzi, miłości, radości i życia na jutro, na weekend, na przyszły tydzień, na wakacje, na lato, na lepsze czasy. W ten sposób można umrzeć za życia. Dziś jest ten dzień, Twój dzień, wykorzystaj go pięknie.

Kocham Cię mocno, Mama

5 komentarzy:

  1. Pieknie napisane i prawdziwe...tak, dzis jest dzien...i nie odkladajmy nic na pozniej, co nie musi buc odlozone...zyjmy pieknie kazdego dnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak pisałam ten tekst myślałam o Was, o Adasiu. Wy zawsze wiedzieliście jak ważne jest tu i teraz. Pięknie wypełniliście czas Adasiowej wędrówki tu na ziemi <3

      Usuń
    2. Piękne. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pieknie napisane i prawdziwe...tak, dzis jest dzien...i nie odkladajmy nic na pozniej, co nie musi buc odlozone...zyjmy pieknie kazdego dnia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Aniu <3 I śle uściski :)

    OdpowiedzUsuń