środa, 28 stycznia 2015

smakosz codzienności...




Sporo Iduś w swoich listach pisałam Ci o szczęściu, chyba dlatego, że uważam, że nie ma nic gorszego niż przeżyć swoje życia będąc permanentnie niezadowolonym. 


Pewnie jak na przestrzeni, życia będą wpadać Ci w ręce różne książki o szczęściu, znajdziesz tak jak ja ich pewien wspólny mianownik.  Większość autorów zachęca do odnajdywania przyjemności w zwykłych chwilach i do znajdowania powodów do szczęśliwości tu i teraz.

Pamiętam, że był moment kiedy te rady wywoływały we mnie frustrację, bo wydawały mi się zbyt ogólnikowe i ze względu na to kompletnie  nie umiałam z nich skorzystać. Jednak z czasem nauczyłam się jak osiągnąć stan "cieszenia się zwykłymi chwilami i odnajdywania szczęścia w teraźniejszości". Jak tego dokonałam?

Otóż, zrozumiałam, że by codzienność nam smakowała trzeba ją odrobinę "dosmaczyć" i zadbać o nią w każdym wymiarze. 

Oto kilka moich spostrzeżeń, które być może i Tobie się przydadzą.

Po pierwsze zdałam sobie sprawę, iż by codzienność nam smakowała musi być "świąteczna", czyli trzeba zadbać o jej jakość. Każdy dzień trzeba traktować jak małe święto i wypełniać go po brzegi swoimi ulubionymi, najpiękniejszymi, najlepszymi rzeczami i co jeszcze ważniejsze najbardziej ukochanymi ludźmi i czynnościami. Do tej refleksji skłonił mnie mój kilkumiesięczny pobyt we Francji, kiedy to oniemiała parzyłam na staruszków grabiących liście w błękitnych koszulach (!), dzieci taplające się w błocie w ubraniach z których dopiero co oderwano metki, (!)  jedzono codziennie kolację na przepięknej, ręcznie malowanej zastawie, którą w Polsce przeważnie wyjmowano jedynie w okresie świąt i na Francuzów, którzy zaczynali weekend od oddawania się swoim ulubionym czynnościom, nie zaś od zakupów i porządków, tak jak Polacy. Długo bym mogła pisać o Francuzach i ich "światecznym" podejściu do życia i na pewno kiedyś to zrobię i opiszę Ci moje cudowne, francuskie lekcje. Dziś jednak niech Ci wystarczy to, iż Francuzi, w zwykłe dni korzystają ze swoich najlepszych rzeczy i wypełniają czas tym co lubią najbardziej. Kiedy wróciłam do Polski, postanowilam kontynuować Francuskie zwyczaje i w mojej codzienności postawiłam na jakość. Teraz jest to już dla mnie, Twoich Dziadków i innych bliskich nawykowe, że świętujemy codziennie. Dla mnie to proste jak oddychanie, że o poranku robię herbatę w najpiękniejszym dzbanku, piję ją w mojej ulubionej filiżance i zajadam się tym, co akurat najbardziej mi  smakuje - obecnie po prostu rozpływam się na widok kanapek z masłem orzechowym i powidłami śliwkowymi - musisz spróbowac tego połączenia,poranki z nim są niebiańskie :). Uwierz mi na słowo, że kiedy w swojej codzienności postawisz na jakość w każdym wymiarze tego słowa, Twoje zwykłe dni zasmakują Ci tak bardzo, iż nie będziesz wstanie się od nich oderwać. Nasze zwykłe dni są warte tego, by wypełniać je spotkaniami ze wspaniałymi ludźmi i piękną sztuką, by kosztować je na najlepszej zastawie i przeżywać je w ulubionych strojach. Nasze zwykłe dni zasługują po prostu na to co najlepsze, bo każdy dzień naszego życia jest naszym małym świętem.

Po drugie zrozumiałam, iż cytat "memento mori", który był częstą ozdobą sal do nauki języka polskiego, wcale nie jest tak mroczny jakby się mogło wydawać. Moim zdaniem pamięć o śmierci, może być cudownym zalążkiem dla prawdziwej radości życia. Bo kiedy cytat "memento mori" jest obecny w Twojej podświadomości dużo łatwiej, żyć według wskazówki numer jeden, czyli traktować zwykłe dni świątecznie. Nie dalej jak wczoraj dostałam emaila od mojej przyjaciółki, która napisała, jak bardzo na lepsze jej mąż zmienił się po mszy pogrzebowej naszej znajomej Karoliny. Ta śmierć i ten pogrzeb, był dla nas wszystkich olbrzymią lekcją. Kiedy umiera ktoś tak młody, tak potrzebny swoim dzieciom i mężowi, nagle dociera do człowieka, że nic nie jest mu dane na zawsze, że wszystko się kiedyś kończy, dlatego warto do ostatniego soku wyciskać to nasze życie. Mąż mojej przyjaciółki, też to zrozumiał,dlatego już nie wydaje mu się głupim taniec z żoną bez powodu w kuchni, czy inne romantyczne gesty. Kiedy pamiętasz o mecie, dużo łatwiej ci wykrzesać z siebie to co najlepsze podczas trwania biegu. Pamiętając o końcu, można pięknie wypełniać "normalność" zupelnie "nienormalną radością życia" :).

Po trzecie by mieć radość z codzienności trzeba praktykować wdzięczność. Ja już o poranku z uśmiechem na ustach i filiżanką herbaty w ręku dziękuję za wszystko co mnie otacza. Za Ciebie, uwieszoną u mojej piżamy i ciągnącą mnie w stronę pudeł z zabawkami, za twojego Tatę, krzątajacego się po domu, za deszcz albo słońce za oknem. Bo to wszystko pięknie wypełnia mi codzienność. Nasyca ją odgłosami, barwami, zapachami i dotykiem. Jeśli jeszcze tego nie robisz, koniecznie załóż swój dziennik wdzięczności i zapisuj w nim codziennie chociaż 3 rzeczy, za które możesz powiedzieć dziękuję. Gdy kiedyś go przeczytasz będziesz pozytywnie zdziwiona ile piękna codziennie Cię otacza.

Po czwarte by być szczęśliwym w naszej codzienności musi być nam wygodnie a to oznacza dokładnie i tylko tyle, że trzeba być w niej sobą a nie udawać kogoś innego. Życie jest tak ulotne, a dni mijają tak szybko, że naprawdę nie warto żyć w przyciasnym stworzonym na potrzeby świata mundurku, który nas uwiera. O wiele lepiej wypełnić swoje dni tym co faktycznie jest nasze, wypełnić je naszym prawdziwym Ja.

Po piąte by codziennośc cieszyła musi być wypełniona po brzegi miłością. Kiedy kochasz Siebie, z łatwością przychodzi Ci milość do świata. Kiedy Twoje życie wypełnia miłość z łatwością przychodzi Ci troska o jakość Twojej codzienności. Kiedy Twoja codzienność ma dobrą jakość z łatwością przychodzi jej upiększanie świata tuż obok. Kiedy świat dostaje trochę Twojego piękna i dobra z łatwością podaje to dalej i w ten oto sposób zwykłe życie niezwykle pięknieje.

Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia pomogą Ci choć trochę w rozszyfrowaniu zagadki szczęśliwego, sycącego życia.

Kocham Cię, mocno Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz