środa, 3 grudnia 2014

sposoby na niepogodę...........




Obecna aura zmobilizowała mnie Iduś by napisać coś nie coś o moich sposobach na niepogodę. Ale nie mówię tu o tej związanej  z różnymi warunkami atmosferycznymi, które widać za oknem, bo z tymi radzić sobie łatwo, jest mnówstwo porad jak ubrać się adekwatnie do pogody, i co więcej nasze czułe na takie pogodowe zmiany ciało nam samo podpowiada dobre rozwiązania. Ja chciałam Ci napisać jak radzić sobie z niepogodą w sercu, kiedy już jakimś cudem się ona do niego zakradnie.


Są takie dni kiedy świat nam niepasuje, kiedy w naszym emocjonalnym kotle para bucha raz po raz, ba nawet My sami sobie nie pasujemy. Jak sobie wtedy z taką parą i przyciasnym życiem i ja poradzić?

Po pierwsze warto się wtedy dokopać do własnej intuicji - bo tak jak ciało nam mówi w co je ubrać by było mu wygodnie i w sam raz, tak samo dusza jest wstanie nam o tym opowiedzieć, tylko czasem zewnętrzny chaos nie pozwala nam jej usłyszeć.  Więc zamiast wtedy szukać krzyku świata warto zanurzyć się w wymownej ciszy.

Po drugie trzeba wcisnąć pausę i zwolnić. Paradoksalnie jest tak, iż jak jesteśmy ze wszystkim już bardzo spóźnieni i wydaje się nam, że tylko mordercza gonitwa pomoże nam na czas dobiegnąć do mety, należy właśnie zwolnić i zmienić krok na zółwi. Bo przecież jak już pokrywka podskakuje pod wpływem pary, to jedyny sposób by uniknąć wykipienia to zmniejszyć gaz i dać ujście parze. Dlatego w chwilach przeciążenia i sercowej niepogody koniecznie trzeba zwolnić. Mnie najlepiej pomaga oddech, skupiam się na nim a wtedy powolutku, powolutku gonitwa w głowie ustaje a myśli układają się do swoich szufladek i grzecznie idą spać. Jak już te swoje zwoje tak pięknie oddechem uczeszę to wtedy mogę dać im ujście bez obaw, że zrobią wielki bałagan i kogoś lub siebie nimi zaleje. Niestety jeszcze czasem zapominam i najpierw daje ujście parze - ale praktyka czyni mistrza więc praktykuje pausowanie. :)

Po trzecie gdy w sercu smutno a w "ja" niewygodnie pomaga powrót do ciała, powrót do siebie. I tu jak już odnalazłaś głos intuicji to on ci pomoże ułożyć się w sobie i siebie poczuć. Jedni by nawiązać kontakt z samym sobą muszą zmęczyć spacerem mięśnie, inni zanurzyć się w wannie, jeszcze inni wyjść na dwór w najchłodniejszym momencie dnia i wpuścić w nozdrza zimne powietrze. Znajdziesz swóje sposoby na pewno. A gdy już je będziesz mieć, po prostu korzystaj zawsze gdy tego potrzebujesz.

Po czwarte, gdy już bardzo coś nas uwiera, warto zerknąć na układankę z boku i dokonać jakiejś maleńkiej zmiany. Na pewno nie raz obejrzysz jakiś film, na którym będą pokazani więźniowie. Więzienne sceny często rozgrywają się na deptaku, gdzie widz okiem obserwatora zerka na skazańców dreptających po niewielkim wybiegu i oglądających wciąż ten sam krajobraz. Łatwo sobie wyobrazić, iż od takiej monotonii można oszaleć. Niestety często w naszym życiu budujemy sobie sami wiezienne mury i dreptamy w tą i z powrotem, patrząc i robiąc wciąż to samo i dziwiąc się jednocześnie, ze nowe i lepsze nas nie dotyka. Zatem gdy nas coś mocno w codzienności lub w nas samych uwiera warto się rozejrzeć gdzie stoi ten nasz więzienny mur i go powolutku zacząć demontować. Powolutku, bo na zagospodarowanie wolności też trzeba mieć pomysł :)

Po piąte na sercową niepogodą potrzebny jest uśmiech, życzliwość i spora dawka miłości - te trzy zawsze nosimy przy sobie. Warto o tym pamiętać.

Ty masz jeszcze jedną tajną broń - Kochających Cię ludzi - nie wahaj się nimi otulać Iduś w chłodne dni życia.

Kocham Cię, Mama


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz