czwartek, 28 maja 2015

Francuskie lekcje - jesteś kompletną częścią większej całości, której na imie wszechświat.



Pamiętasz Kochanie jaki pisałam Ci, że moi francuscy przyjaciele dbali o detale, o jakość swojej codzienności?


Chyba każdy, kto pierwszy raz przyjeżdża do Francji odnosi podobne do mnie wrażenie, że wszędzie gdzie się odwróci otacza go piękno.

Pokój hotelowy, niby mały, ciasny a stylowy. 

Proponowane posiłki proste, niewyszukane a jednak zwodniczo piękne i apetyczne.

Przemierzane uliczki: wąskie, zdawałoby się zupełnie niepraktyczne, jednak w zderzeniu z ich urodą,wypełniającymi je kolorem okiennicami i kafejkami niezwykle urocze.

Piekarnie niby takie same jak wszędzie, a jednak jakiś nieuchwytny aspekt powoduje, że zupełnie inne: kuszą pachnacymi bagietkami, croissantami i tartami.

No i Ludzie, niby tacy jak wszędzie i niscy i wysocy, i grubsi i chudsi, i odznaczający się mniej i bardziej oryginalną urodą, a jednak wszyscy, tak, tak wszyscy (nawet Pani sprzatająca pokój,choć wydawałoby się, że do sprzatania elegancja niepotrzebna) uderzająco piękni i eleganccy.

Pamiętam swój pierwszy poranek w domu mojego przyjaciela: parujący dzban herbaty na stole, niewyszukane grzanki, miód i konfitury. I pamiętam też z tego poranka żonę Partyka Domitill. Która otulona przepięknym szlafrokiem z przewiązanymi uroczą opaską włosami,wyglądała niezwykle elegancko i szykownie nawet o poranku.

Potem jeszcze niejednokrotnie byłam zadziwiana przez Domitil, która mimo, iż nie pracowała a swój czas dzieliła między bycie mamą, żoną,  gospodynią domową i byciem Sobą, zawsze wyglądała pięknie, elegancko i niewątpliwie miała swój styl.

Przez klika miesięcy pobytu, ani razu nie widziałam jej w dresie, czy rozciągniętym podkoszulku. Nawet podczas prac ogordniczych, Domitil wyglądała jak prawdziwa dama: kobieco, klasycznie, a przy tym niezwykle naturalnie.

Można powiedzieć, że żona mojego przyjaciela przydawała elagancji i szyku nawet zwykłym jeansom, czy szlafrokowi.

Kluczem były nie ubrania, lecz ona sama. To jak siadała, chodziła, w jaki sposób gestykulowała, jak i co mówiła, w jaki sposób jadła, piła czy też się uśmiechała.

Wtedy jeszcze nie bardzo rozumiałam skąd bierze się jej gracja, szyk i piękno. Teraz myślę, że wiem. Francuzi po prostu pokazują się Sobie i światu ze świadomością, że ich obecność jest ważna i wnosi coś do większej całości.

Każdy z nich pielęgnuje to co w nim piękne, i unikatowe, by kiedy przyjdzie odpowiednia chwila obdarować tym świat.

A musisz wiedzieć Kochanie, że odpowiednia chwila by wnosić piękno w życie wszechświata jest zawsze. Zrozumiałam to, kiedy zaczęłam się przeglądać w Twoich oczach, i zauważyłam jak naśladujesz mój sposób bycia, jak chłoniesz mnie, moją życiową energię, moje  słowa, mój uśmiech, albo smutek, moją prywatną melodię.

Odpowiednia chwila jest po przebudzeniu, gdy odgarniamy włosy z czoła, przeciągamy się i przecieramy zaspane jeszcze oczy.

Odpowiednia chwila jest też wtedy, gdy spoglądamy na siebie podczas porannej toalety- to właśnie ten moment, kiedy można się do siebie uśmiechnąć, otulić nasze "ja" dobrym słowem i zachwycić sie swoim pięknem.

Odpowiednia chwila jest też wówczas, gdy wybierasz strój w jakim ujrzy Cię świat, i kolor pomadki, którą pomalujesz, bądź nie dziś usta.

Odpowiednia chwila jest też wtedy, gdy zasiadasz z rodziną do śniadania, podajesz im coś pysznego, a potem nieśpiesznie pijesz w towarzystwie bliskich herbatę, i obdarowujesz ich porcją ciepła, energii i uśmiechu na nadchodzący dzień, a także sama zostajesz ubogacona ich obecnością.

Odpowiednia chwila jest też wówczas, gdy mijasz dozorcę swojego osiedla, bloku, i zamiast spuszczać w dół głowę uśmiechasz się do niego promiennie, i mówisz "dzień dobry".

Odpowiednia chwila jest też wtedy, kiedy niezrażona burknięciem Pani w kiosku ruchu, żegnasz ją grzecznie, z uśmiechem życząc, pięknego dnia.

Odpowiednia chwila jest też wówczas, gdy Twój Mąż, albo Twoje Dzieci zmęczone po swoich zajęciach chcą poszaleć w domu, i zburzyć Twój wypracowany porzadek, a Ty zamiast utyskiwać z tego powodu, rzucasz w przestrzeń żart, i przyłączasz się do zabawy.

Odpowiednia chwila to także ten moment, kiedy kupujesz kawę w pobliskiej kawiarni, i zwracasz uwagę na tego kto cię obsługuje, patrzysz mu z usmiechem w oczy, rozmawiasz wesoło o pogodzie, albo chwalisz cudowność pianki, którą przygotował na Twoim latte.

Odpowiednia chwila, to również ta, gdy porzadkujesz przestrzeń domu, wypełniasz go pięknymi akcentami, po to by cieszyły oczy Twoje i bliskich Ci osób.

Odpowiednia chwila to także ta, gdy na klawiaturze komputera wystukujesz jakiś post, lub wiadomość, by przesłać przesłanie światu.

Odpowiednia chwila to także ta, gdy wybierasz kanał radiowy, włączasz muzykę, albo otulasz się ciszą na balkonie, czy leśnym spacerze.

Wszechświat zawsze na Ciebie patrzy. Czasem Twoimi oczami, czasem oczami Twoich bliskich,  a czasem oczami zupełnie obcych ci osób, lub oczami przyrody.

Ty także zawsze patrzysz. W każdej sekundzie życia masz szansę dać sie zainspirować, lub zostać zainspirowaną.

Żyj więc ze świadmością, że Twoja obecność we wszechświecie jest ważna i dokładaj kompletną siebie do większej całości.

Obdarowuj pięknem zwykłe chwile, zwykłych ludzi, inspiruj, wywołuj uśmiech, wzbudzaj entuzjazm i roztaczaj miłość.

Kocham Cię, Mama

środa, 27 maja 2015

Francuskie lekcje - szczęścia się doświadcza.



Wieje dziś u nas niemiłosiernie, tak, że aż głowy chce urywać. A wietrzna i deszczowa podgoda zawsze wywołuje u mnie wspomnieniowy nastrój.


Opatulona w koc, siedząc na balkonie przeniosłam się dziś do Tuluzy, w której bez względu na pogodę rankiem odbywałam spacery po wzgórzach i wdychałam świat.

Pomyślałam, też, że napiszę Ci o kolejnej francuskiej lekcji, której tam doswiadczyłam. Otóż kiedy, mała Beatrice lat 4 uczyła mnie francuskiego, oprócz takich słów jak krowa, motyl, piękny, czy koń poznałam słowo szczęście. Po francusku szczęście to bonheur, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy "dobry czas".

Na tamten moment, nie budziło to we mnie żadnych refleksji. Jednak przyszła taka chwila, w moim życiu, kiedy byłam zapętlona w różne obowiązki, i często używałam sformułowania: "nie mam na to czasu". Przeczytałam też wówczas w książce Wojciecha Cejrowskiego, o tym jak różnie postrzegają czas różni ludzie. Wyjaśniał on, iż Europejczycy znają liniową koncepcję czasu, dlatego ciągłe gdzieś gnają, lub gdzieś są spóźnieni, natomiast w Ameryce Poludniowej, czas odmierza się cyklicznie, dlatego na swój sposób, zawsze jest się tam przed czasem. 

Właśnie wtedy zrodziło się w mojej głowie pytanie jak to z tym czasem jest. Po namyśle, i wielu lekturach o tej tematyce, doszłam do wniosku (tak, tak niezbyt odkrywczego, ale jednak), że czas jest jedynie koncepcją ludzkiego umysłu, i tak naprawdę nie istnieje, a to czego doświadczamy to po prostu zmiana, którą postanowiliśmy czasem nazywać.

Zrozumiałam też, iż powtarzane przeze mnie: "nie mam na to czasu", oznacza nie mniej nie więcej tylko tyle, że nie chcę na to, swojego czasu poświęcać.

W swojej książce "365 z trenerem osobistym" Pani Iwona Majewska - Opiełka, też zwraca uwagę na to, iż to nie czasem zarządzamy a sobą w czasie, i że kiedy mówimy nie mam czasu, oznacza to właśnie nie chcę swojego czasu na to, czy na tamto poświęcić.

W swoich czytelniczych wędrówkach natknęłam się także na książkę "Szczęście na dzień dobry", której autorka podobnie jak ja doświadczyła we Francji swoich pięknych życiowych lekcji.

I również poznała francuskie słowo szczęście. Wtedy właśnie jak bumerang wróciło do mnie jak istotne jest uważne wczytanie się w dosłowne tłumaczenie tego słowa. 

Skoro czas to nie jest coś co można posiadać, a jedynie jest on zmianą, której doświadczamy, zatem bonheur - szczęście - dobry czas - jest także czymś, czego nie można mieć a jedynie tego doświadczać. 

Kiedy się to zrozumie o wiele łatwiej otworzyć się na koncepcję uważnego życia, doświadczania czasu, i zmian, które on ze sobą niesie. Szczęście to właśnie taka zmiana, to taki szczęśliwy czas, wywołujący uśmiech na naszej twarzy i ciepło w sercu. Szczęścia można doświadczać, przyjąć je, przeżyć, zapisać w sercu wspomnieniem, ale nie można go mieć ani posiąść.

Jamie Cat Callan autorka ksiażki "Szczęście na dzień dobry" zwraca także uwagę, na to, iż we francuskim słowniku nie ma takiego zwrotu, jaki posiadają amerykanie, czy też my Polacy, jak dążyć do szczęścia. We Francji szczęścia się szuka. Francuski odpowiednik dążenia do szczęścia to la recherche du bonheur co oznacza właśnie poszukiwanie szczęścia.

Kiedy uważnie przeanalizuje się znaczenie słów dążenie i poszukiwanie, można łatwo zauważyć, że dążenie, zakłada pewną gonitwę za czymś, po coś. Dążenie też zakłada, że na ten moment się tego czegoś do czego się dąży nie ma. Tymczasem słowo poszukiwanie zakłada, uważne rozejrzenie się dookoła siebie by znaleźć coś co już tam jest.

Jestem bardzo wdzięczna Jamie Cat Callan, za zwrócenie uwagi na tę kwestię, a Francuzom za ich słownik, bo znacząco wpływa on na zmianę postrzegania szczęścia.

Szukanie szczęścia jest o wiele przyjemniejsze niż dążenie do niego. Bo w tym słowie kryje się świadomość, że nasze małe szczęścia już są gdzieś obok, tylko trzeba otworzyć oczy, serce, i je znaleźć.

Spójrz Kochanie na swoich bliskich, swoje mieszkanie, swoją pracę, swoje działania, swoje dni świeżym okiem i poszukaj w nich szczęścia. Może siedzi ono na balkonie owinięte w ciepły koc z kubkiem herbaty, może leżakuje między stronami jakiejś książki na szafce przy łóżku, może właśnie puszcza bańki mydlane w wannie, albo zdmuchuje piankę z  ciepłego cappucino, może rozmawia  przez telefon z kimś ci bliskim, albo uśmiecha się do ciebie w osobie sąsiadki czy sąsiada, lub merda ogonem jakiegoś psiaka.

Szukaj go w zwykłych ludziach, zwykłych dniach i zwykłych chwilach. Doświadczaj codziennie swojego dobrego czasu. I nie ubolewaj, że szczęścia nie można posiąść. Wszystko co można posiąść, można i stracić. Szczęścia stracić się nie da, bo nie można go też mieć - jego się tylko, a raczej aż doświadcza.

Ja doświadczam go codziennie w Twoim zachwyconym światem spojrzeniu, w zapachu porannej herbaty, w rozwiewającym mi włosy wietrze, w aromacie świeżo zaparzonej kawy, w rozmowach z bliskimi ludźmi, w promieniach słońca ogrzewających mi twarz, i naszych stadnych rankach i wieczorach.

Otwórz oczy i serce, szukaj i doświadczaj szczęścia, czyli dobrego czasu bez pośpiechu.

Kocham Cię mocno, Mama


wtorek, 19 maja 2015

Szczęśliwy klucz



O szczęściu Iduś widzianym moim okiem napisałam Ci już całkiem sporo.

Jeśli czytałaś moje listy, to już wiesz, że szczęście według mnie to stan umysłu, że nie można go zmierzyć liczbą posiadanych przyjaciół, pieniędzy, czy rzeczy, a jego wyznacznikiem jest nasz prywatny stosunek do tego co posiadamy, i że czy nam się to podoba czy nie na szczęście trzeba sobie zapracować, a praca ta może być niezwykle przyjemna.

Wiesz też, że szczęście upodobało sobie tych, którzy dbają o swój charakter, i o rozwijanie logodydaktycznej piątki, której autorem jest Pani Iwona Majewska - Opiełka, czyli pracują nieustannie nad poczuciem własnej wartości, poczuciem obfitości, proaktywnością, pozytywnym myśleniem i poczuciem spójności wewnętrznej.[1]

Dziś chciałam poszerzyć te wszystkie informacje o jeszcze jedną. Chcę ci napisać, że klucz do Twojego osobistego szczęścia jest w Tobie, bo tylko Ty znasz swoje proagnienia, potrzeby i wiesz co Cię uszczęśliwi.

Pewnie zapytasz jak to się ma do badań psychologicznych i naukowych odkryć. 

Otóż moim zdaniem moja teza jest z nimi bardzo spójna.

Badaczka szczęścia Sonia Lubomirsky udowodniła, że są pewne aktywności, które realnie i na dłużej podnoszą poziom szczęścia w naszym życiu, należą do nich:


1. Wyrażanie wdzięczności 
2. Ćwiczenie optymizmu 
3. Zwalczanie skłonności do zamartwiania się 
4. Ćwiczenie aktów życzliwości 
5. Zacieśnianie relacji z ludźmi
6. Ćwiczenie zaradności 
7. Wybaczanie 
8. Robienie tego co nas naprawdę wciaga 
9. Czerpanie radości z życia 
10. Realizowanie celów z zaangażowaniem 
11. Praktykowanie religii i duchowości 
12. Dbanie o ciało  [2]

Znajomość tej "szczęśliwej 12" na nic się nie zda bez samoświadmości i posiadania wglądu w siebie.

Nikt inny nie zna odpowiedzi na pytanie, którą z tych 12 sfer zaniedbujemy. Nikt inny nie wie również nad którym elementem logodydaktycznej piątki powinniśmy się dłużej zatrzymać i go doskonalić. Wiemy to jedynie my sami.

W Nas jest klucz do szczęści: to my znamy odpowiedzi na pytania:

  • jakie są nasze potrzeby i pragnienia
  • jakie wyznajemy wartości
  • jakie są nasze zniedbanie względem pracy nad naszym charakterem
  • jakie punkty z "szczęśliwej 12" mają z naszej strony zbyt mało uwagi.

Odpowiedzi na te pytania to klucze do Twojego osobistego szczęścia Kochanie. Znajdź chwilę, przysiądź i na nie odpowiedz a potem do dzieła.

Otwórz drzwi prowadzące do szczęśliwości, za nimi jest droga, czasem wiedzie ona na wprost, czasem jest kręta, czasem prowadzi pod górę, ale zawsze prowadzi w jedno miejsce - do Twojej osobistej szczęśliwości.

Miłego pielgrzymowania Kochanie, idź świadomie na  spotkanie Swojemu Osobistemu szczęściu. I pamiętaj, że już pokonywanie samej drogi świadomie to szczęście.

Kocham Cię, Mama

Bibliografia:

[1] Trener Osobisty - 365 dni z Iwoną Majewską - Opiełką, Wydawnictwo Oficynka, 2014
[2] „Psychologia Społeczna” – rodział 10, Bogdan Wojciszke, Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2012


sobota, 16 maja 2015

Nadaj sens.





Wiem, że miałam kontynuować domowy cykl, i wierz mi Iduś, że tak zrobię :), nie ominą Cię listy o sprzątaniu gotowaniu, słowie i rodzinie, czyli o wszystkim tym co w sobie słowo dom zawiera.

Jednak dziś chciałam napisać o czymś co wydaje mi się bardzo ważne. Pomysł na list jak zwykle przyszedł do mnie ze świata, i uznałam temat za na tyle istotny, by się nim z Tobą podzielić.

Zdarzyło się ostatnio, że z różnych ust usłyszałam o tym, że "coś jest bez sensu", że życie jest bez sensu, ta praca jest bez sensu, albo te działania są bez sensu.

Zaczęłam intensywnie myśleć jak to się dzieje, że coś dla Kogoś traci sens, i czy w moim życiu jest coś bezsensownego.

Po dłuższym zastanowieniu uznałam, że wszystko co robię: od sprzatania, przez gotowanie, pracę, pisanie, spacerowanie, zabawy z Tobą w piaskownicy, a skończywszy na tym czym i Kim wypełniam swoje istnienie ma dla mnie głęboki sens.

Dotarło też do mnie, że moje życie ten sens posiada ponieważ ja mu go sama nadaje.

Dlatego, jeśli ktoś patrząc na swoje życie sensu nie widzi, to powinien sobie zdać sprawę, że tylko on może mu ten sens nadać.

Jak to zrobić?

Moim zdaniem najlepiej to zrobić na dwa sposoby:

Po pierwsze  tak jak w swych książkach radzi Pani Iwona Majewska - Opiełka warto zadać sobie pytanie o to jaka jest misja naszego życia,  jaka jest jego wizja i jakie są nasze wartości. Warto też zadać sobie pytanie jak chcielibyśmy być zapamiętani przez innych ludzi. Te pytania uświadamiają nam dokąd zmierzamy, co chcemy osiagnąć i jakimi sposobami możemy i chcemy to zrobić, a jakie kategorycznie odrzucamy.
W życiu można być oczywiście wędrowcem i iść, gdzie nas prowadzi droga, ale można być także pielgrzymem i wybierać drogi samemu, by zmierzac tam gdzie się chce, dokładnie tymi ścieżkami, które uważamy za dobre i piękne.

Po drugie oprócz odpowiedzi na te pytania, w życiu trzeba oddawać serce chwili i nadawać sens każdej osobnej minucie. Bo to właśnie z tych minut utkane jest nasze istnienie. Może jesteś tak jak ja Mamą i pół dnia spędzasz na zabawach ze swym dzieckiem w piaskownicy? Nadaj sens tym chwilom, oddaj im serce. Niech zapiszą się w sercu Twoim i Twojego dziecka pięknym wspomnieniem. Wygrzewaj ciało w promieniach słońca, poczuj dotyk piasku pod palcami, naciesz oczy zachwytem w oczach Twojego dziecka na widok stawianych pierwszy raz piaskowych babek, poczuj zapach wdychanego powietrza, usłysz śpiewające dla Was ptaki, popatrz na płynące po niebie chmury, rozluźnij ciało i umysł i oddaj sie bez reszty zabawie, bo Twoje dziecko właśnie modeluje - patrzy i uczy się świata od Ciebie. Może nie masz dzieci, moze jesteś studentką - nadaj sens tym młodzieńczym, beztroskim chwilom: słuchaj z pasją wykładowców, zatapiaj się w czeluściach uniwersyteckich bibliotek, ciesząc się panującą w nich naukową atmosferą i ciszą, kiedy możesz korzystaj z akademickiego życia: tańcz, piknikuj, chodź na koncerty, śpiewaj, poznawaj ludzi i świat. Może jesteś jeszcze na zupełnie innym etapie życiowej drogi? Jedyna właściwa decyzja to oddać się jej bez reszty, wypełnić swoje serce miłością do Siebie i przeżywanych właśnie chwil i nadać im sens. Przyjmij pory roku, pory życia z ich całym dobrodziejstwe, popatrz na nie sercem i weź z nich to co najpiękniejsze dla  Ciebie.

Każdą chwilę naszego życia możemy przeżyć świadomie. Kiedy nadamy sens pojedynczym zwykłym chwilom i oddamy im swoje serce,  to kiedy będziemy w wieku 80 lat dmuchać świeczki na torcie, w naszym sercu będzie gościć szczęście i spełnienie. Bo wypełniać je będą radosne wspomnienia i ten unikatowy w życiu moment: my, nasze pomarszczone przez życie ciało, wesołe ogniki tlące się w przymrużonych oczach, bliscy, ukochani przez nasze serce ludzie, rozżarzone świeczki i wypełniająca pomieszczenie mieszanina radości, miłości i ludzkiej życzliwości.

Nadaj sens swojemu życiu Kochanie, obdarz siebie i swoje życie miłością, a szczęście i spełnienie wypełnią Twoje istnienie po brzegi.

Kocham Cię, mocno Mama

sobota, 9 maja 2015

Dom źrodło drobnych przyjemności



Jest weekend, dzień upływa nam niezwykle przyjemnie, dzielimy czas między spacery, balkonowanie, gotowanie (które bardzo lubię) i zabawy w Elfie wróżki. :) Cudownie jest móc sobie pozwolić na takie beztroskie bieganie z Tobą po domu w Elfich spódnicach i sprzydłach :)

Ten błogi czas sprawił, że pomyślałam, ze napiszę Ci dziś, że dom to także nieustające źrodło przyjemności.

Ta chwila, kiedy dom spowity jest ciszą, przerywaną jedynie Twoim i Taty pochrapywaniem, i porannymi trelami ptakow, a kuchnie wypełnia aromat kawy lub herbaty - to prawdziwa przyjemność.

I ten moment, kiedy  na balkonie, w chłodzie poranka, czytam kilka stron jakiejś książki, co chwila spoglądając na budzący się dzień - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas kiedy Ty i Tata powoli budzicie się do życia, a ja przygotowuję śniadanie doglądając przy okazji bulgoczącej w garnku zupy, to prawdziwa przyjemność.

I ta chwila, kiedy razem z Tobą wybieramy ubrania, w których wyruszymy na spacer, a Ty z zachwytem w oczach przyglądasz się swojemu odbiciu w lustrze - to prawdziwa przyjemność.

I ten moment, kiedy po przyjściu z dworu, myjemy ręce, i woda obmywa nasze dłonie, pluskając miarowo, a mydło rozsiewa ten swój niepowtarzany mydlany zapach - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas, kiedy rozsiadamy się wygodnie w balkonowych krzesłach, i zajadamy warzywną zupę krem, przegryzając ją bagietką, lub chrupiącym chlebem - to prawdziwa przyjemność.

I ta chwila, kiedy na hasło sprzatanie, biegniesz wyciągac z szafki swoją szufelkę i szczotkę, a potem radośnie dotrzymujesz mi kroku podczas odkurzania - to prawdziwa przyjemność.

I ten moment, kiedy zmęczona wtulasz się we mnie szukając ukojenia i zasypiasz, by każda z nas mogła zregenerowac siły - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas, kiedy w popołudniowym słońcu wieszamy na balkonie pachnące świeżością pranie - to prawdziwa przyjemność.

I ta chwila, kiedy łapiesz się za krawędź stołu, i wspinasz na palce, zerkając co też dziś przygotowałam dla Ciebie na drugie danie - to prawdziwa przyjemność.

I ten moment, kiedy mogę obserwować z jaką radością zatapiasz ząbki w zielonych brokułach, i okragłych talarkach ziemniaków - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas, kiedy po gruntownych porządkach w całym domu pachnie tą niepowtarzalną świeżością - to prawdziwa przyjemność.

I te chwile, kiedy już lekko zmęczone, polegujemy na kanapie czytając wiersze Brzechwy, a Ty niezmiennie wybuchasz gromkim śmiechem, w tych samych momentach - to prawdziwa przyjemność.

I ten moment, kiedy do domu przybywa Tata, a Ty wybiegasz radośnie mu na spotkanie - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas kiedy odpoczywam w samotności grzejąc dlonie na kubku parującej jeszcze herbaty, i chłonąc zapach wieczoru, a Ty baraszkujesz z Tatą w pokoju obok - to prawdziwa przyjemność.

I ta chwila, kiedy wstawiam do piekarnika ciasto, by za chwilę w całym domu roznosił się ten kuszący zmysły aromat - to przyjemność.

I ten moment, kiedy wyginanamy wszyscy śmiesznie ciała, tańcząc w takt grającej muzyki, wygłupiając się przy tym troszeczkę - to prawdziwa przyjemność.

I ten czas, kiedy można zanurzyć ciało w wannie i patrzeć na migoczące wokół świeczki - to prawdziwa przyjemność.

I ta chwila, kiedy zasypiasz po całodzienniej gonitwie, i wówczas ja mogę przytulić głowę do poduszki i odpłynąć - to przyjemność.

Długo tak mogę wymieniać, Kochanie, bo dom to nieustające źródło przyjemności, jak pisze Jenifer L. Scott w książce "W domu Madame Chic" są to: przyjemności poranka, południa, popołudnia, wieczoru i nocy.

Oddaj serce swojemu domowi Iduś, a jego małe codzienne przyjemności odnajdą Cię same.

Kocham Cię, Mama

czwartek, 7 maja 2015

Home sweet home ...






Dziś Kochanie chciałam ci napisać o tym, czym dla mnie jest dom i o tym co się z nim nieodłącznie wiąże. A przynajmniej chcę zacząć domowe listy, bo ten trzy literowy wyraz zawiera w sobie taką mnogość znaczeń, że chyba niesposób tego zamknąć w kilku lnijkach i postawić kropkę. :)


Czym dla mnie jest DOM?

Tak jak wspomniałam przed sekundą, nie można tego słowa rozebrać na części pierwsze i postawić kropki, dom to właśnie taki wielokropek, który można wypełniać nieskończoną liczbą znaczeń.

Dom to dla mnie na pierwszym miescu ludzie. To oni swoimi emocjami, relacjami, swoimi osobowościami nadają charakter wnętrzu. I to oni sprawiają, że maleńka kawalerka może być świetlistym oknem na świat a wielki dom duszną klatką i na odwrót. Ludzie nadają domowi charakter,wypełniaja ściany łagodnością, radością, szaleństwem. To oni mają pędzle i wybierają koloryt. Dlatego jeśli Twój dom jawi ci się jako smutny, zaniedbany, brzydki, warto przyjrzeć się Sobie i Twoim współmieszkańcom i od Siebie zacząć metamorfozę domowego ogniska.

Dom to też zapachy, smaki i dotyk, który zostaje w naszych komórkach ciała na zawsze.

Dom to także słowa, rozwijające, budujące, dobre, głaszczące, piękne, delikatne, albo ... no właśnie nie chce tutaj nawet innych przytaczać.

Dom to też swoista galeria różnorakich środków artystycznego wyrazu. Patrzymy, chłoniemy ją codziennie, więc warto się o nią zatroszczyć. 

Dom to również tradycje, zwyczaje, nawyki i ... no właśnie wiele, wiele innych spraw

Dom to także, sfera uważana przez wielu za przyziemną, męczącą, nieciekawą, z czym się zupełnie nie zgadzam, czyli źródło pracy i zadań. Na tym się dziś skupię, jesli pozwolisz, a w innych listach napiszę ci o ludziach, słowach, zapacha, smakach i sztuce. :)

Jak wspomniałam dom to nieustające źródło inspiracji do działania i pracy. Rzeczy nie dzieją się same. Kwiaty nie wstawiają się same do wazonu, kurz nie znika przy pomocy zaklęcia, a naczyń nie zmywają nocą krasnoludki. No chyba, że ma się możliwość korzystania codziennie ze wsparcia pomocy domowej, wtedy faktycznie rzeczy dzieją się bez naszego udziału. Jednak jeśli jeszcze nie mamy możliwości skorzystać z takiej oferty, to warto zrozumieć, że dom to jedno ze świetnych miejsc by ćwiczyć się w swojej proaktywności i zarządzaniu sobą w czasie. Nie lubię mówić, że dom to obowiązki, bo to  od razu kojarzy się z pewnym przymusem, a dom moim zdaniem jest wtedy prawdziwym domem, kiedy od przymusu jest wolny i daje ukojenie. Dlatego ja lubię myśleć o rzeczach do zrobienia w domu jak o zadaniach, które wybieram sobie sama i wiem dokladnie dlaczego to robię. Przy tej okazji nasuwa się pewnie pytanie jak przeprosić się z takimi pracami jak sprzątanie, zmywanie, pranie etc.

Po pierwsze warto zrozumieć, że nie każdy musi się z nimi przepraszać a jedynie Ci, którzy tego potrzebują dla swojego komfortu życia i szczęścia.

Część zadań domowych można delegować (to magiczne słowo odkryłam dzięki wspaniałej Pani Iwonie Majewskiej - Opiełce i powiem ci w sekrecie, że absolutnie warto się z nim zaprzyjaźnić), czyli prosić o ich wykonanie kogoś innego: mozemy zatrudnić sprzątaczkę, albo pranie odnosić do pralni, możemy też poprosić partnera, dzieci, wspólokatora o wykonanie pewnych czynności albo kupić zmywarkę.

Możemy również mieścić się w tej grupie osób, którym pewna doza chaosu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie stanowi ich naturalne środowisko i wtedy czynności domowych do wykonania jest zapewne mniej.

Można być także z tej grupy do której ja się zaliczam, której zewnętrzny ład jest zwyczajnie potrzebny do odpoczynku i wtedy trzeba do zadań domowych podjeść świadomie, i z życzliwością. Kiedy wiesz dlaczego sprzątasz, i jakie z tego płyną dla Ciebie korzyści, to właczenie odkurzacza raz dziennie, zmywanie na bieżąco naczyń, czy sprzątanie kuchni i łazienki 2 razy w tygodniu naprawdę nie stanowi problemu. Naprawdę kiedy człowiek uświadomi sobie, że dzięki 10 minutowym porządkom, zyska miłe dla oka wnętrze na caly dzień, to dużo łatwiej się na te 10 minut zmobilizować. Ważne jednak również, by droga do celu była równie przyjemna jak cel sam w sobie, i tu pojawia się bardzo ważne dla funkcjonowania domu słowo czyli organizacja :).

Kiedy sprzątamy sami to warto zadbać by czerpać z tej czynności przyjemność. 

Ja dbam o nią w taki sposób, że nie wyznaczam sobie zbyt wielu celów jednego dnia, można by rzec, że sama sobie udzielam kredytu i spłacam go ratami :)

Łazienka, kuchnia, sypialnia, salon, balkon mają swoje pięknościowe dni. I wtedy przyglądam się gruntownie ich urodzie. Codziennie jedynie odkurzam i zmywam utrzymując w ten sposób porządany dla mojego oka ład. 

Dom traktuję podobnie jak siebie i dlatego na czas "urodowych zabiegów" dbam o atmosferę. Sama ubieram się schludnie i jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi psikam się swoimi nalepszymi perfumami, włączam muzykę lub audiobooka, i dopiero wtedy z zapałem upiększam nasze wnętrza. Naprawdę dużo przyjmniej myje się wannę śpiewająco, a podłogę w kuchni ściera mopem w tanecznym układzie. :) Jak jestem bardzo zmęczona to zwyczajnie w świecie, albo proszę o pomoc, albo sobie i domowi odpuszczam, albo wyznaczam sobie bardzo krótki czas, który poświęcam na porządki np. 10 minut i ani minuty dłużej. Nauczyłam się tego z ksiązki Jenifer Scott i powiem Ci, że sama byłam zaskoczona jak dużo nie śpiesząć się można wykonać pracy w ledwie 10 minut.

Jednak warto też zrozumieć, że nie ma mowy o czerpaniu przyjemności z dbania o przestrzeń domową, jeśli samego domu i siebie się nie kocha. To niedostrzegalny przez wiele osób warunek. Tylko wtedy kiedy kochamy siebie jesteśmy wstanie obdarzyć milością nasze miejsca i naszych bliskich i tylko wtedy możemy o nich prawdziwie zadbać.

Odkąd lubię i mam szacunek do siebie,  większą wyrozumiałość mam w sobie również do otaczających mnie ludzi i rzeczy. Koncentrując się dziś na tych drugich, chodzi o to, że mimo, iż mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, w którym nie wszystkie rozwiązania są moimi wymarzonymi, potrafię się skupić na tym co w nim absolutnie uwielbiam i dbać o naszą przestrzeń tak by była dla każdego z nas miłym miejscem, dawała ukojenie i odpoczynek. Sukcesywnie wypełniam te 4 ściany naszą energią, poczawszy od wymycia wanny a skończywszy na zbieraniu kwiatów do wazonów, wybrania zapachów świeczek które danego dnia zapalę czy herbaty,którą zaparzę w dzbanku. 

Wielu ludzi spycha sprzątanie, pranie i tego typu czynności do spraw przyziemnych i obowiązku a przecież tak naprawdę można na nie spojrzeć innym życzliwszym okiem, zwłaszcza, że wypełniają one kilkadziesiąt procent czasu każdej rodziny. Szkoda by było ten czas zmarnować na brak przyjmności.

Wracając jeszcze do wątku, że dom to ludzie ... tak wątek ludzie i sprzatanie, łączą się wbrew pozorom bardzo ściśle ... ile konfliktów wyrosło z tej zdawałoby się przyziemnej czynności, to tylko sami członkowie rodzin wiedzą.

By sprzątanie konnfilktów nie rodziło, warto wrócić do tematyki potrzeb i wartości, to, że moją potrzebą jest ład i porzadek nie oznacza, że musi być to również potrzebą moich dzieci czy partnera. To, że ich potrzebą jest bałagan twórczy nie oznacza też, że ja mam zrezygnować ze swojego ładu. Kluczem do pogodzenia interesów jest wzajemny szacunek. Ja nie oczekuję od Twojego Taty, że będzie śpiewał i tańczył z mopem, ani nie odbieram ci przyjmności z bazgrania po swoim stoliku. Święte prawo Taty do innego podejścia do porządków domowych i święty Twój czas dziecięcego bałaganu artystycznego - nie czułabym się dobrze, gdyby Twoje pluszaki byly ustawione równo pod lnijkę. Jednak święte i moje prawo do ładu, bukietów kwiatów stojących w każdym pomieszczeniu, czy odrobiny waszego wsparcia przy dbaniu o nasze ognisko. Dom to miejsce, gdzie jego mieszkańcy mają takie samo prawo do wyrażania i zaspakajania swoich potrzeb, i do szanowania potrzeb innych - trzeba się spotkać w połowie drogi i życzliwie do siebie uśmiechnąć.

Temat rzeka :)  chyba bym mogła napisać ze 100 listów o domowej organizacji i  dabania o domową cielesność :) w nasępnych listach zgodnie z obietnicą będzie  o domowej duchowości skoro dziś pisałam o jego ciele, ale i do tego "przyziemnego" wątku z pewnością wrócę. :)

Serdeczności Kochanie, Kocham Cię Mama

P.s. piękne zdjęcie, które użyłam w dzisiejszym poście zawdzięczam Alicji  - APF - wspaniałej Osobie, która czasami nas czytuje i postanowiła podzielić się ze mną swoim talentem. Jej zdjęcia są zawsze pełne ciepła i tego czegoś, co pokazuje jak pięknie widzi ona codzienność :) bdw Alicja chyba podobnie jak ja kocha kwiaty w wazonie :)

poniedziałek, 4 maja 2015

Oddaj serce zwykłym dniom



Właśnie trwa majówka - jeden z naszych Polskich długich weekendów, które większość osób bardzo lubi i z utęsknieniem wyczekuje.


Na portalu społecznościowym pojawia się teraz mnóstwo pięknych kadrów: piękne pejzaże, cudowne zachody słońca, kwitnące kwiaty, rodzinne spacery. Większość zdjęć nasycona jest pięknem, uśmiechem, ciepłem i życzliwością.

Niektórzy zapewne powiedzą, że to pozory, chwalenie się i takie tam. A ja powiem Ci Kochanie, że uwielbiam oglądać uśmiechnięte buzie moich znajomych i ich dzieci, i te piękne ułamki chwil, które udało im się skadrować obiektywem aparatu.

Lubię kiedy ludzie celebrują święta. Jestem Iduś z tych co kochają wszelakie święta a już najbardziej lubią świętować swoją codzienność.

Wiem, że dziś wiele osób przeżywa "ból" końca majówki. I za chwile fejsbukowe tablice opanuje fala zdjęć z napisem nie lubię poniedziałków.

A ja bardzo bym chciała byśmy przeżywali każdą chwilę, zwłaszcza tą zwykłą poniedziałkową właśnie, w taki sposób by stanowiła ona piękny filmowy kadr, jeden z tych, które wzruszają, oczarowują, zatrzymują naszą uwagę i budzą dobre emocje.

Wyobraźmy sobie, że jest na nas skierowany obiektyw aparatu, a każda minutka naszego życia zapisuje się w albumie naszych wspomnień i spróbujmy przeżyć ją pięknie.

Trudne? Nie tak bardzo jakby się mogło wydawać.

Już Ci kiedyś pisałam Iduś, iż by nasza codzienność nam smakowała trzeba ją wypełnić dobrą jakością, czyli tym co dla nas przedstawia prawdziwą wartość.

Zachęcałam Cię też do tego byś odpowiedziała sobie na pytanie co dla Ciebie jest wartościowe, czego potrzebujesz do szczęścia.

Dziś zachęcam Cię do przeskanowania swojego dnia np.  właśnie poniedziałku.

Przyjrzyj się swojemu porankowi.

Zastanów się co w nim lubisz, a co cię wprawia w smutek, złość, irytację i wyprowadza z równowagi.

Potem odpowiedz sobie na pytanie jaki byłby ten wymarzony zwykły poranek, nie ten urlopowy, pod palmami, ale ten codzienny, który jest Twoim udziałem każdego dnia.

Porównaj poranek idealny z tym obecnym i udoskonal swój codzienny poranny rytuał, tak jak potrafisz, na tu i teraz.

Dla przykładu, Twój idealny poranek to taki, gdzie budzi Cię świergot ptaków, albo rechot żab, masz czas na poranny prysznic i nieśpieszne wypicie herbaty oraz zjedzenie śniadania.

Tymczasem Twój obecny poranek, wygląda w ten sposób, że budzi Cię irytujący dźwięk budzika a nie żaby, bo mieszkasz w dużym mieście, gdzie o żabach możesz tylko pomarzyć,  i rano w biegu zakładasz pierwsze z brzegu ubranie pędząc do pracy, w przelocie zjadac śniadanie.

Wydaje Ci się zapewne, że nic nie da się z tym zrobić. A jednak da się uwierz. O nieśpieszność poranka, można zatroszczyć się już wieczorem dnia poprzedniego. Po pierwsze warto idąc spać zostawić mieszkanie w ładzie i porządku, to w znacznym stopniu ułatwi przygotowanie kawy, śniadania i wybranie ubioru. Po drugie czy naprawdę chcesz zaczynać każdy poranek w towarzystwie irytującego alarmu, skoro w internecie jest mnóstwo nagrań z rechotem żab, i świergotem ptaków, które z łatwością możesz uczynić dźwiękiem swojego budzika?

Wiem, wiem wiele osób w tym momencie powie, że łatwo mi pisać o nieśpiesznych pobudkach ponieważ obecnie nie gnam codziennie na ósmą do pracy. 

Chcę im od razu wyjaśnić, że po pierwsze przez wiele lat gnałam i pobudki, poza wyjątkami zawsze miałam nieśpieszne, po drugie nawet na 4 dni po porodzie ponieważ tego potrzebowałam potrafiłam wstać przed Tobą i Tatą, wziąć prysznic, zrobić makijaż, a potem w kuchni w towarzystwie książki, świeczki zapachowej popijać koper włoski i jeść sniadanie. Dla chcącego nic trudnego. Pytanie czy tego właśnie chcesz, czy Twoj idealny dzień to ten, który deklarujesz.

Skadruj swoje poranki Kochanie, obejrzyj je uważnie i zastanów się ile w nich radości, entuzjazmu i pogody a jeśli uznasz, ze za mało postaraj się wypełnić je tą szczęśliwością po brzegi.

Każda pora dnia może być pięknie przeżyta a każdy dzień może nas przybliżać do tego idealnego.

Ważne jednak, aby po przebudzeniu popatrzeć na nasz dzień, dom, na nasze obowiązki oczami życzliwości i obfitości.

Zawsze można się skupić na tym co niedostatecznie satysfakcjonujące lub na tym co najpiękniejsze w naszej rzeczywistości, to my wybieramy.

Dla przykładu moje idealne poranki, to takie z herbatą pitą na tarasie: cały dom pochrapuje, tylko ja ze słońcem, ciepłym kocem, kanapką z masłem orzechowym i dżemem, i tą cudowną poranną ciszą wypełnioną ptasim śpiewem mogę dotknąć bosą stopą rosy.

Wiesz Iduś mimo, iż nie mamy tarasu i ogrodu, to moje obecne poranki są naprawdę cudne. Budzi mnie Twoja pogodna uśmiechnięta Twarzyczka i ptaki, a potem gdy polegujesz z Tatą jeszcze w łóżku, ja nastawiam czajnik, siadam przy kuchennym stole, na którym czeka na mnie przygotowana wieczorem woda, dzbanek na herbatę, ukochane masło orzechowe i konfitura, robię nam śniadanie a potem jeśli aura pozwala, wymykam się na balkon, by posłuchać poranka. I wiesz mam poczucie, że  tak jest najpiękniej.

Mogłabym całe lata spędzić na koncentrowaniu się na tym, że brak mi tarasu i ogrodu, ja jednak kieruję mój wzrok w stronę  Twojej i Taty cudownej obecności, mojego ukochanego dzbanka z Bolesławca, i naszego balkonu na którym mogę przycupnąć z kubkiem herbaty. Był czas kiedy nie miałam Ciebie, Taty, ba nawet balkonu, mieszkałam w małej kawalerce w centrum Warszawy, a nawet wtedy, potrafiłam tak wypełnić jej wnętrze, by moje dni mijały mi tam pięknie. Cieszyłam się wtedy, że przed moim oknem rośnie wielkie, zielone drzewo, uwielbiałam jeść sniadania patrząc na tą zieleń i zgiełk warszawskiego poranka. Pewnie kiedy przeniesiemy się do kolejenego mieszkania w nim też zoorganizuje się tak by było mi tam pięknie, wygodnie i domowo.

Są tacy fotografowie, że jak patrzysz na ich zdjęcia to świat wydaje cię się piękniejszy. Bądź takim fotografem dla swojego życia Kochanie. Dobry fotograf dba o każdy techniczny detal: światło, tło, kompozycje, obróbkę, ale jednocześnie potrafi poddać się chwili, zanurzyć w niej i dzięki temu uwiecznić to co zastał najpiękniej jak potrafi.

My też tak możemy spojrzeć na swoje życie przez życzliwy obiektyw. Obowiązki takie jak sprzątanie, przygotowywanie ładu na przywitanie nowego dnia, ogarnianie Siebe i swojego kalenadarza uznać za dbanie o kompozycje naszej fotografii, a potem po prostu osadzić się w przeżywanej chwili, wziąć ją z całym dobrodziejstwem i spojrzeć na nia tak by uchwycić jak najwięcej piękna. Uwierz mi, że można polubić codzienne zwykłe zajęcia takie jak prace domowe, życie zawodowe, i inne aktywności. W następnym listach opowiem Ci o mojej miłości do zwykłych dni i o tym jak ją rozbudzam.  

A tymczasem zachęcam Cię Iduś oddaj serce zwykłym dniom, sobie, swoim bliskim, swojej pracy i swojemu domowi wypełnij je miłą Twojej duszy treścią a zobaczysz jak pięknie ci się odwdzięczą. 

Kocham Cię Mama