poniedziałek, 30 czerwca 2014

Złe Królowe biorą się z niespełnienia...


"Każde spełnione życie sprawia, że świat się staje lepszym miejscem dla wszystkich ludzi" to cytat z prof. Irvin Yalom.

Kiedy Go dziś zobaczyłam to po prostu stwierdziłam, że muszę, ale to muszę do Ciebie o nim napisać. Bo przekazuje on najprawdziwszą z prawd.

Wraz z tym cytatem od razu w mojej głowie pojawiła się zła Królowa z bajki o Królewnie Śnieżce. Zobaczyłam ją jak żywą z tym lusterkiem, jak zadaje mu odwieczne pytanie "Lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy w świecie". Pomyśl Iduś jak nudne, nieciekawe i dalekie od spełnienia musiało być jej życie skoro Królowa nie miała innych niż rozmowa z lustrem rozrywek. Pomyśl jaka musiała być to smutna postać. 

Prawdziwa wściekłość w Królowej jednak wzbiera, kiedy lustereczko już nie nakłada jej na głowę korony, kiedy przegrywa Ona w konkursie piękności ze Śnieżką. Wówczas to nasza niespełniona bohaterka złości się i miota a w tym szale knuje okropne intrygi. Najśmieszniejsze jest to, że Śnieżka, która wprowadziła ją w ten stan, nie ma o tym pojęcia, bo Ona jest spełniona i w tym czasie robi to co kocha, czyli spędza czas na łonie natury, zajmuje się zwierzętami, po prostu i aż żyje!!!

Nie chcę Cię Iduś martwić, ale by stanąć w prawdzie muszę Ci wyznać, że po Świecie chodzi troszkę złych Królowych. Może ich czyny nie są tak spektakularne jak tej bajkowej, ale jednak są i czasem próbują przesłonić innym słońce.

"Złe Królowe" w normalnym świecie ukrywają się pod płaszczem różnych typów ludzi.

Czasem są to Ci, których język jest pełen pretensji o to, że za późno ich się gdzieś zaprosiło, albo za wcześnie. O to, że dzwoni się za rzadko, albo za często. O to, że za dużo lub dla odmiany za mało. Ten typ zawsze znajdzie powód, żeby zrobić innym wymówkę. Ci na których ta wymówka "spada" są zazwyczaj lekko zdezorientowani i nie mają pojęcia o co chodzi. Wiesz dlaczego? Bo Oni podobnie jak Śnieżka w tym czasie żyli a "Zła Królowa", parzyła jedynie w swoje lusterko. 

"Złe Królowe" pod swoją skrzywioną miną ukrywają brak spełnienia i poczucia własnej wartości. Są tak naprawdę bardzo, ale to bardzo niedopieszczone, zaznały zbyt mało czułości i dlatego bardzo się złoszczą, gdy coś lub ktoś odbiera im światło reflektorów. By je znów skupić na sobie potrafią rzucać ciete riposty, ironizować, elagancko dokuczać lub niewinnie plotkować o Śnieżkach, czyli tych, którzy po prostu są spełnieni.

Co zrobić gdy w życiu człowiek spotka Złą Królową? Odpowiedź jest w zasadzie jedna jedyna - być sobą. Kochać i szanować Siebie i treść swojego "być" i nawet tych "kolczatych" co kłują, po swojemu głaskać słowem, jednak zawsze  w sposób bezpieczny i komfortowy dla nas.

Cytat mówi prawdę, "każde spełnione życie, sprawia, że świat staje się lepszym miejsce dla wszystkich". Wiesz dlaczego Iduś? Tylko prawdziwa, spełniona Królowa i prawdziwy, spełniony Król, potrafią zakładać swoje korony innym ludziom na głowy i nie upatrują w tym swojej słabości.

Cudnie o tym pisze na blogu moja koleżanka Marta tu masz link: http://madramilosc.wordpress.com/2014/03/08/uskrzydlona-ja-kobieta/

Tylko prawdziwa spełniona Królowa i prawdziwy spełniony Król, mogą dzielić się miłością, radością i entuzjazmem i mądrością. Wiesz dlaczego? Bo, żeby się czymś dzielić trzeba to najpierw samemu posiadać.

Bądź Prawdziwą Królewną Śnieżką i nie daj się złym Królowym - pamiętaj są podrabiane i w głębi serca nieszczęśliwe, bo są więźniami własnego niespełnienia. Ty po prostu żyj i rozsiewaj wokół życie.

Kocham Cię, Mama


Rzecz o tym, że Księżniczka powinna wyjąć groszek by się wyspać.....


Iduś jeśli będziesz chciała, to z pewnością będę Ci czytać bajki :) Wszystko wskazuje na to, że tak będzie bo już teraz jesteś małym miłośnikiem książek.

Przyznam Ci się jednak szczerze, że ja niektóre bajki uważałam i uważam do tej pory za głupie. Najbardziej w dzieciństwie nie lubiłam "Księżniczki na ziarnku grochu".

Po pierwsze nie mogłam zrozumieć jak "groszkowy" test może wykazać u kogoś królewskie geny.  

Po drugie porównując się z bohaterką z bajki (pamiętasz, że porównywanie do innych do niczego dobrego nie prowadzi - to jawny dowód na to) czułam  się jak gruboskórny słoń, no bo jakoś nie mogłam sobie wyobrazić, że ziarnko groszku mogło by zakłócić mój sen, no i troszkę zazdrościłam księżniczce tej delikatności. 

No a po trzecie, to już w połowie historii korciło mnie, by tej nieszczęsnej księżniczce powiedzieć, że żeby się wyspać i nie mieć podkrążonych oczu itp. musi po prostu wstać, sprawdzić co ją uwiera, pościelać od nowa łóżko i już.

Patrząc z perspektywy wiem, że test "ziarenkowy" nic o drugim człowieku nie mówi, poza tym, czy potrafi się On o siebie zatroszczyć i działać.

Wiem też, że delikatność nie ma nic wspólnego z  byciem bierną "mimozą", którą była bohaterka bajki. I można być bardzo delikatnym, wrażliwym i silnym jednocześnie i nie dać sobie wejść, królewiczom i ziarenkom "groszku" na głowę.

Wiem też, że jak nas coś "uwiera" w życiu to trzeba działać wbrew zmęczeniu. Bierne przyjmowanie kolejnych "ziarenek" groszku w naszym życiu i ciągłe pozwalanie na to by ktoś inny "ścielał" nasze życie do niczego  dobrego nie prowadzi. Stare przysłowie mówi, że "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz", ja powiem, że to czym wypełnisz swoje  dzisiejsze jestem, w makro skali wpłynie na kształt całego Twojego życie.

Dziś wolę "wyjmować" groszek i żyć dokładnie tak jak chcę, nawet za cenę tego, że w oczach części świata nie będę Księżniczką. Będąc sobą nigdy nie jest się posopolitym, pamiętaj :)


Życzę Ci Iduś byś zawsze miała siłę dbać o jakość Twojego życia. 

P.s. Dla mnie nie jesteś Księżniczką, jesteś prawdziwą Królową, która ma władzę nad swoim "jestem".

Całusy, Kocham Cię Mama


środa, 25 czerwca 2014

żaden kwiat nie zakwita z dnia na dzień...


Muszę Ci Iduś napisać o lekcji jaką w ubiegłym roku dała mi matka natura. Otóż poprzedniej wiosny, kiedy byłaś jeszcze w brzuszku, ja postanowiłam po raz pierwszy upiększyć kwiatami nasz balkon. Zadanie wydawałoby się proste, jednak wymagało zaangażowania kilku osób. Po pierwsze jako, iż byłam w III trymestrze ciąży o zakup donic i ziemi i o dźwiganie tego ekwipunku poprosiłam Twojego Tatę. On też był moim sadownikiem, bo jak twierdził mój ginekolog pan Wojtek zabawa ziemią to nie najlepszy pomysł dla ciężarnej bez przeciwciał toksoplazmozy. Ponieważ nie mam bladego pojęcia o ogrodnictwie i kwiatach, moim architektem zieleni była moja Mama a Twoja Babcia Halinka, która biorąc pod uwagę położenie balkonu i moją znikomą wiedzę, wybrała dla nas najodpowiedniejsze kwiaty. Wspaniała też była Pani w kwiaciarni, która sprzedawała mi kwiaty, bo nie tylko wybrała dla mnie piękne sadzonki, ale również dobrała do nich specjalny nawóz i powiedziała ile i co ile podlewać.

Ku mojej radości, po wizycie w  kilku sklepach ogrodniczych i jednym popołudniu spędzonym na przesadzaniu roślin na naszym balkonie zazieleniły się małe sadzonki w doniczkach. To jednak nie koniec ogrodniczej przygody. Sadzonki nie rosną wszak same. 

Co wieczór, więc z wyjątkiem deszczowych dni skrupulatnie z moim dużym już wówczas ciążowym brzuchem w którym Ty mieszkałaś przekraczałam kilkakrotnie nasz balkonowy próg, by dać się naszym kwiatom napić. Mijały dni, tygodnie a moje roślinki były wciąż "tylko" zielone. A ja wciąż każdego ranka niecierpliwie wyglądałam kwiatka. Wreszcie ku mojej radości pojawiły się pączki, będące zwiastunem pięknych różowych płatków, które pojawiły się na 6 tygodni od wsadzenia moich zielonych sadzonek. 

Wyobrażasz sobie Iduś, jak długo trwa ten proces, gdy Ktoś zaczyna od wysiewu, od samego początku, czyli od nasionka?? To naprawdę długa droga. To też codzienna ciężka praca przy podlewaniu, pieleniu, jeśli pojawiają się chwasty. Dla niektórych to nawet pewnie nuda. Ale widzisz kochanie,  żaden kwiat nie zakwita z dnia na dzień

Tak samo jest z naszym rozwojem, z drogą do osobistego spełnienia i szczęścia. Samo się nie zadzieje. Trzeba wielu małych kroków i zaangażowania wielu ludzi, by iść codziennie ku leszemu sobie. W książce Pani Iwony Majewskiej - Opiełki, znalazłam cytat, który pięknie to oddaje "spektakularne osiągnięcia, zawsze poprzedzone są zwykłymi przygotowaniami".

Dlatego Kochanie bądź wytrwała, cierpliwa, poszukuj nauczycieli, obserwuj uważnie rzeczywitość i starannie przeżywaj teraźniejszość a przyjdzie dzień, gdy zobaczysz pierwsze płatki. Po nich będą przychodzić kolejne i kolejne. Musisz tylko skrupulatnie dbać o codzienność, musisz tylko uważnie przeżywać dzisiaj, które czasem jest "tylko" zielone jak moje sadzonki, aż w końcu w tej zieleni pojawią się inne barwy.

Cierpliwości do codzienności i uważności w przeżywaniu dzisiaj Ci życzę Iduszko, bo to daje w makro skali dobre i piekne życie.

Kocham Cię, Mama

szczęście upodobało sobie pracusiów...



Pisałam Ci Iduś już dużo o szczęściu. Pisałam o nim dużo, bo mam wrażenie, że pięknie i szczęśliwie przeżyte życie to najlepszy prezent jaki możemy sobie sami ofiarować.

 W swoich listach zapomniałam jednak dodać jednej bardzo ważnej rzeczy. Zapomniałam Ci w nich napisać, iż szczęście nie jest dla leniwych, ono upodobało sobie pracusiów. 

Bo choć recepta na nie jest bardzo prosta i zaczyna się od powiedzenia w naszej głowie TAK dla dobrego życia, to potem by dobrze żyć trzeba dzień w dzień, stosować się do zaleceń lekarza, a to już nie wszystkim niestety wychodzi. Kłodą pod nogi dla zdrowego, szczęśliwego życia są wygodne i bezwysiłkowe "nie" wypowiadane nawykowo przez nas samych. Nie mogę,nie dam rady, to na pewno się nie uda, nie ma sensu i tego typu zdania są prawdziwą radością dla smutku. Smutek lubi nasze "nie" i cieszy się z naszego "rezygnuje". Smutne i nieciekawe życie choć trudne, to jednak dla wielu jest proste, bo wymaga od nas jedynie bierności. Szczęście zaś jest niezmorodwanym atletą i chce byśmy wyciskali z siebie siódme poty. 

Szczęście zaczyna się dokładnie tam gdzie kończy się bajka, bo w zdaniu kończącym wszystkie dziecięce opowieści "...i żyli długo i szczęśliwie..." jest zapowiedź pracy nad tym, by tak właśnie było. Bo widzisz by żyć długo i szczęśliwie jak w bajce, trzeba codziennie rano w trudzie budzić swoją samoświadomość i uśmiech do siebie i świata. Trzeba wziąć się za bary z marzeniami i zrobić z nich cele, czyli jak pisze Karina Sęp w swojej książce "...marzenia z datą realizacji..", trzeba wreszcie zapomnieć o czarodziejskich różdżkach i dobrych wróżkach i zrozumieć, że najlepszą wróżką jesteśmy dla siebie my sami i to my właśnie potrafimy i możemy się o siebie i swoje życie dobrze zatroszczyć.

I wiesz kiedy myślę dziś o niestrudzonych pracusiach budzących codziennie rano swój uśmiech, przed oczami staje mi zmarła w tym tygodniu Małgorzata Braunek. Staje mi przed oczami zdjęcie Jej samej zrobione w szpitalu, gdy walczyła z rakiem. Staje mi przed oczami kobieta mężna i silna, odarta przez chorobę z atrybutów kobiecości, odarta ludzkim okiem ze szczęścia a jednak cała w swoim jestem bardzo piękna i szczęśliwa. Wiele pracy i sił trzeba włożyć by w szpitalnej sali na onkologicznym oddziale emanować takim pięknym uśmiechem, by emanować takim szczęściem i pięknem.

Tobie Iduś życzę takiej siły, siły do tego by każdego ranka spoglądając w lustro mówić to jest szczęśliwy dzień, to kolejny dobry i piękny dzień mojego życia.

Kocham Cię, Mama

piątek, 6 czerwca 2014

Dobre słowo :) :) :)


W przyszłym tygodniu Iduś będzie 13- ty dzień miesiąca. Fundacja Wychowanie do szczęścia założona przez Panią Iwonę Majewską - Opiełkę zachęca by właśnie 13 -tego dnia każdego miesiąca świętować Dzień dobrego słowa. Postanowiłam, że w przyszłym tygodniu po raz pierwszy świadomie dołącze do tej akcji i będę w szczególny sposób, jeszcze uważniej niż zazwyczaj dbać o swój język.

Skłoniła mnie do tego pewna obserwacja. 

Odkąd pojawiłaś się na świecie, przyglądam, a raczej przysłuchuje się ludziom, którzy do Ciebie się zwracają. Wszyscy łącznie ze mną w kontakcie z Tobą, nowonarodzonym człowiekiem bardzo dbają o język. Gdy Ktoś do ciebie mówi, uważnie dobiera słowa, dbamy nawet o pozawerbalne aspekty komunikatu, takie jak wyrazista mimika czy melodia głosu. Gdybym miała scharakteryzować ton jakim wszyscy do Ciebie mówimy, powiedziałabym, że jest on entuzjastyczny i radosny, jak i spokojny i delikatny zarazem. Daje on poczucie bezpieczeństwa i wywołuje uśmiech na Twej twarzy. Wszyscy też zwracamy uwagę na mimikę, która w kontakcie z Tobą, jest wyrazista, pogodna, pełna otwartości. Każdy też bardzo dba o słowa, wypowiada je wyraźnie, wolno i starannie je dobiera. Dużo w naszych wypowiedziach jest proszę, przepraszam, dziękuję i innych zwrotów grzecznościowych. Dużo w nich pięknych, dobrych słów.

Dlaczego?

Po pierwsze wszyscy staramy się sobie zjednać Twoją sympatię. Swoją cierpliwą, spokojną i pogodną mową staramy się wywołać usmiech na Twojej twarzy.

Po drugie wszyscy mamy "z tyłu głowy", że uczymy Cię świata, więc staramy się Tobie go pięknie pokazać, dlatego używamy pięknych, dobrych słów.

Po trzecie, wszyscy chcemy byś dobrze zrozumiała nasze komunikaty, dlatego powtarzamy je niezmordowanie i jesteśmy niezwykle cierpliwi dla Ciebie jako współrozmówcy.

Kiedy tak sie przysłuchiwałam Sobie i innym w kontakcie z Tobą i z innymi dziećmi, w mojej głowie narodziło się jedno pytanie: co by było, gdyby ludzie tak starannie dobierali słowa i tak pięknie mówili do wszystkich, nie tylko do maleńkich dzieci. Wyobraziłam sobie świat w którym starannie, cierpliwie, entuzjastycznie mówi mąż do żony, żona do męża (nawet w małżeństwach z długoletnim stażem), szef do pracowników, pracownicy do szefa, sprzedawca do klienta, klient do sprzedawcy. Wyobraziłam sobie świat pełen pięknych, dobrych słów. Wyobraziłam sobie świat pełen uważności i delikatności.

Tak mi się ta wizja spodobała, że postanowiłam jeszcze bardziej dbać o język. Postanowiłam z większą świadomością dobierać słowa. Postanowiłam wolniej i piękniej mówić i uważniej słuchać. 

Bo dobra komunikacja to pewne zatrzymanie. Dobra komunikacja to taka w której jest miejsce na  dwie pauzy: pierwszą, która pozwala dobrać piękne słowa i spokojny ton,który umożliwia wysłanie  przyjaznego komunikatu do świata i drugą, która daje w głowie przestrzeń na wysłuchanie rozmówcy, czyli pozwala by świat powiedział coś do nas. 

Piękne mówienie i piękne słuchanie to trudna sztuka, ale będę się jej Kochanie teraz uczyć. A 13 dzień miesiąca będzie odtąd dla mnie szczególnym zatrzymaniem, będzie dla mnie czasem w którym będę przywoływać w wyobraźni wizję świata pełnego dobrych słów i kiedy tę wizję będę starała się wcielić w życie. W tym dniu będę wszystkich traktowała jak dzieci, czyli małych, wielkich ludzi, do których trzeba pięknie, radośnie i cierpliwie mówić dobrymi słowami i których trzeba pięknie, radośnie i cierpliwie słuchać.

Tobie zaś życzę, by ten piękny, dobry język, który wszyscy łącznie ze mną próbują w Tobie zaszczepić pozostał z Tobą na zawsze. Bo piękny dobry język Iduś, to piękne dobre życie, którego z całego serca Ci życzę.

Kocham Cię, Mama


środa, 4 czerwca 2014

Umiar daje wolność...


Chcę Ci Iduś dziś napisać o słowie, które wprowadziło bardzo dużo spokoju i harmonii w moje życie. To słowo to UMIAR.

Gdybym miała je rozbroić na czynniki pierwsze, to napisałabym, że Umiar to dla mnie:

U - jak uważność
M - jak możliwość wyboru
I - jak indywidualizm
A - jak akceptacja ograniczeń
R - jak rezygnacja i równowaga



Umiar jest właśnie dla mnie tym wszystkim. Jest w nim coś z uważności i starannym wybieraniu tego co chcemy wpuścić do naszego życia i czemu zdecydowanie mówimy nie.

Jest w nim też odrobina indywidualizmu, bo tylko on sprawia, że włączamy myślenie, samoświadomość i odłączamy się od konsumpcyjnego peletonu.

Jest w nim wreszcie akceptacja tego, że nie wszystko i nie wszędzie, i nie zawsze, i nie w każdej ilości, i nie z każdym, i nie dla każdego.

Jest w nim też rezygnacja, jednak nie smutna, nie tęskna i nie zazdrosna, tylko spokojna, świadoma, niosąca wolność i równowagę.

Obecność umiaru w moim życiu wyleczyła mnie  z "odchudzania" na wiosnę. Ja po prostu jem racjonalnie, zdrowo na co dzień. Uważnie wybieram pożywienie, dzięki czemu w moim życiu kulinarnym panuje ład. Jest w nim miejsce i na słone i na gorzkie i na kwaśne i na słodkie. Dla każdego smaku jest przestrzeń.

Umiar sprawił, że to ja mam kontrolę nad czasem a nie on mną rządzi. To dzięki niemu w naszym domu nie gra telewizor a internet, służy nam a nie my jemu.

Umiar nauczył mnie trudnej sztuki wyboru, dzięki czemu żyje świadomie, i oddycham i chodzę w swoim tempie.

Umiar sprawił, że wystawy sklepowe owszem cieszą mój wzrok, jednak już nie doprowadzają mnie do chęci posiadania wszystkiego co noszą manekiny.

Umiar dał mi swój styl w każdym wymiarze znaczenia tego słowa


Wbrew temu co próbuje nam czasem wmówić świat umiar to wolność a nie ograniczenie.

Życzę Ci  zatem Iduszko  w tym wyjątkowym dniu,kiedy świętujemy w Polsce odzyskanie wolności, byś zawsze żyła w wolności i nie dała się nigdy zniewolić żadnym siłom.

Kocham Cię, Mama